Portowcy pierwszym liderem - echa meczu Pogoń Szczecin - Polonia Bytom

Czterech nowych Portowców wybiegło na murawę w inaugurującym sezon pojedynku z Polonią Bytom. Każdy z nich przyczynił się do zdobyczy bramkowej Pogoni. Pewne i okazałe zwycięstwo pozwoliło szczecinianom zasiąść w fotelu lidera na starcie I ligi. Na przeciwnym biegunie tabeli znaleźli się bytomianie, których braki zostały skutecznie obnażone w sobotnim pojedynku.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Nowi koncertują, czyli strzelają i asystują Trener Marcin Sasal długo wahał się na ilu nowych Portowców postawić od pierwszego gwizdka konfrontacji z Polonią Bytom. - Ci zawodnicy potrzebują najpierw czasu, by złapać kontakt z zespołem - opowiadał kilka dni przed inauguracją. Ostatecznie zdecydował się na czwórkę zakontraktowanych latem graczy i wydaje się, że swoją decyzją trafił w dziesiątkę. Każdy z nabytków dołożył bowiem cegiełkę do sobotniej zdobyczy bramkowej Pogoni. Młody Kameruńczyk Donald Djousse najpierw popisał się asystą przy golu Bartosza Ławy, a po przerwie sam wpisał się na listę strzelców. Dodatkowo zaprezentował kilka indywidualnych szarż, przy których obrona bytomian musiała ratować się rozpaczliwymi interwencjami. Drugi gol był zasługą duetu Edi Andradina - Dawid Kucharski. Brazylijczyk dokładnie dorzucił piłkę na głowę byłego obrońcy Heart of Midlothian, który wyprzedził obrońców i spokojnie ulokował piłkę w bramce. Po przerwie nadszedł czas Słowaka Petera Hricki asystującego przy debiutanckim trafieniu Djousse. Jeżeli dołoży się do tej wyliczanki niemal bezbłędną postawę defensywy z Kucharskim i Hricko na czele, można mówić o imponującym wejściu w sezon nabytków Pogoni.
Donald Djousse zadebiutował przed szczecińską publicznością
Rozpoczęli strzelanie bez chwili namysłu Żadna z drużyn zaplecza I ligi nie rozpoczęła sezonu w równie piorunującym stylu jak Pogoń. Tylko trzech minut potrzebował Bartosz Ława, by sforsować obronę bytomian i mierzonym strzałem zza pola karnego otworzyć wynik meczu. Nim radość z pierwszego trafienia ucichła, Pogoń już podwyższyła wynik dzięki uderzeniu Kucharskiego. Portowcy weszli w mecz ze sporym animuszem i pozwolili przyjezdnym dojść do głosu dopiero w 33. minucie, gdy Jakub Świerczok nieznacznie przestrzelił z narożnika pola karnego. - Mobilizowaliśmy się w szatni, by powtórzyć osiągnięcie z wiosennego meczu z MKS Kluczbork, gdy podobnie szybko nastrzelaliśmy goli. Poskutkowało szczególnie wysokie podejście pressingiem. Trafienia ustawiły grę, a nasza dominacja w dalszej części spotkania nie podlegała dyskusji - opowiadał obrońca Pogoni Błażej Radler. Z kolei pomocnik Polonii Marcin Dziewulski doszukiwał się przyczyny fatalnego startu swojej drużyny w rozkojarzeniu. - Wyszliśmy z szatni zaspani, zawinił po części strach, dekoncentracja, może również brak wiary w siebie. Później ciężko było odrabiać straty na tak trudnym terenie - komentował po ostatnim gwizdku. Lider bez ciśnienia Okazała wiktoria 3:0 na starcie sezonu pozwoliła Pogoni wskoczyć na pozycję lidera rozgrywek. Przed hurraoptymizmem przestrzega jednak szkoleniowiec Portowców. - Nie myślmy zbyt wcześnie o maju przyszłego roku. Rozmawiajmy najpierw o najbliższym meczu. Przed nami jeszcze 19 jesiennych schodków, trzeba walczyć i wciąż poprawiać złe elementy - tonuje nastroje Marcin Sasal. Sobotni triumf przywołuje wspomnienia sprzed dwóch lat, gdy Pogoń rozpoczęła rozgrywki od zwycięstwa w identycznym wymiarze nad GKS Katowice, a następnie zakończyła rundę jesienną na drugiej lokacie. Wiosna wyglądała jednak znacznie gorzej i Portowcy nie wywalczyli awansu z zaplecza ekstraklasy. Polonia ma problem większy niż sobotnia porażka Zero celnych strzałów, brak poważnego zagrożenia pod bramką Pogoni, mnożące się błędy - tak zaprezentowała się Polonia Bytom w Szczecinie. Przyjezdni stanowili tylko tło dla portowej jedenastki, a wysoka porażka w pełni odzwierciedla boiskowe wydarzenia. - Wielu moich zawodników zadebiutowało na tym szczeblu rozgrywek. To nie jest proste zebrać grupę ludzi i stworzyć z niej ekipę pierwszoligową. Okazało się, że w naszym przypadku było to niemożliwe. Potrzebujemy czasu i piłkarzy, którzy będą w stanie udźwignąć ciężar odpowiedzialności - naświetlał problemy trener bytomian Dariusz Fornalak. - Przegraliśmy z drużyną o klasę lepszą, która obnażyła nasze braki. Dostaliśmy dobrą lekcję, z której musimy jak najwięcej wynieść i zrobić wszystko, by jak najszybciej zmazać tę plamę. Należy już patrzeć w przyszłość i pracować przede wszystkim nad zabezpieczaniem tyłów i utrzymaniem przy piłce - wtórował Marcin Dziewulski.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×