Marcin Sasal: Zwycięstwa scementują, ale porażki pokażą wartość drużyny
Trzeci sezon z rzędu rozpocznie Pogoń Szczecin jako kandydat do awansu z zaplecza ekstraklasy. Trener Marcin Sasal zdaje sobie sprawę z oczekiwań wobec jego zespołu, ale stara się studzić nastroje i wskazuje na problemy Portowców przed startem ligi. - Zabrakło nam pracy na pełnym obciążeniu i trudnych rywali kontrolnych, aby poznać prawdziwe możliwości drużyny - zaznacza szkoleniowiec Pogoni.
Sebastian Szczytkowski
Oczekiwanie na awans rozbudziło nieprzespane przez szczecinian okno transferowe. Pogoń nie próżnowała, starając się jeszcze wzmocnić poprawnie grającą wiosną drużynę. Najgłośniejszymi wzmocnieniami tego lata są Dawid Kucharski, Peter Hricko i Edi Andradina, obok nich do składu dołączyła grupa perspektywicznych graczy młodego pokolenia. Kadra Portowców wydaje się na papierze silna i wyrównana, a konkurencja w zespole przyprawia o ból głowy nowego szkoleniowca Portowców - Marcina Sasala. - Nie ukrywam, że mam problem z obsadą niektórych pozycji. Dysponuje zawodnikami na podobnym poziomie i stawiając na jednego, krzywdzę drugiego. Przed inauguracją trzeba jednak pamiętać, że nowi zawodnicy potrzebują najpierw czasu, by złapać kontakt z zespołem i nie wiem, ilu z nich powinno zagrać od pierwszego gwizdka sezonu - komentuje trener Marcin Sasal.
- Kadra zawsze mogła być lepsza, ale dobrze pracuje mi się z tymi chłopakami. Zabrakło mi nieco okazji do sprawdzenia pełnych możliwości drużyny. Mieliśmy dość łatwych rywali sparingowych, z którymi piłkarze nie grali na sto procent. Mimo wszystko widziałem zaangażowanie, wolę walki i świadomość, że wszyscy walczą o podstawową jedenastkę i nie zamierzają odpuszczać - dodał szkoleniowiec, który wraca na front I ligi po przygodzie w Koronie Kielce.