Trefne transfery Czarnych Koszul

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trzy pudła transferowe zaliczyli działacze Czarnych Koszul w trakcie zimowej przerwy między rozgrywkami. Zdaniem Jacka Zielińskiego stranieri pozyskani w tym roku przez Polonię nie zasługują nawet na miejsce w szerokiej kadrze meczowej.

Już w sobotę piłkarze z Konwiktorskiej zmierzą się na wyjeździe z Cracovią. W kadrze na to spotkanie - przy doborze zawodników trener Zieliński wreszcie mógł korzystać z całego dostępnego inwentarza - zabrakło miejsca dla Dordre Contry, Dmitrija Rekisza, Milosa Adamovicia, Janusza Gancarczyka i Łukasza Teodorczyka. A przecież trzej pierwsi trafili do stolicy tej zimy i mieli być dla Czarnych Koszul istotnym wzmocnieniem w walce o europejskie puchary!

- Nie chciałbym oceniać tych chłopaków, jestem tu dopiero miesiąc i nie miałem żadnego wpływu na ich sprowadzenie - wyjaśnia Zieliński, pytany o ocenę przydatności dla zespołu wspomnianego tercetu. Zimą szeregi stołecznego klubu zasilili także Adam Kokoszka i Maciej Sadlok, oni okazali się jednak wzmocnieniami solidnymi. Pierwszy jak na razie jest do Polonii wprawdzie tylko wypożyczony, jednak niemal na pewno zostanie, bo Józef Wojciechowski sięgnie jednak do kieszeni i go z Empoli wykupi.

Dorde Contra - mimo przyzwoitego startu - okazał się transferowym niewypałem

Rekisz w lidze jeszcze nie grał, zaliczył za to sześć występów w Młodej Ekstraklasie. Regularnie występuje tam także Adamović, Serb miał już jednak okazję pokazać się w zespole seniorów: w trzech meczach zaliczył 180 minut, a Czarne Koszule wszystkie spotkanie z jego udziałem jednak przegrały. Po zwolnieniu Theo Bosa miejsce w wyjściowym składzie stracił usilnie przez niego promowany Contra, Zieliński wyżej od zawodnika pozyskanego za 300 tysięcy euro z Radu Belgrad ceni bowiem Sadloka i Tomasza Brzyskiego.

- Oni przyszli do Polonii w bardzo specyficznym momencie - tłumaczy nowych graczy Zieliński. - Cotra zaczął grać, ale po serii słabszych występów wypadł ze składu. Ciężko by przy drużynie, która wygrywa, łatwo było o roszady i rewolucje. Natomiast Adamović z Riekiszem mają bardzo dużą konkurencję w środku pola i przegrywają rywalizację zdecydowanie. Nie ma tutaj żadnych spisków, po prostu nie łapią się do meczowych osiemnastek - ucina. W tym roku w lidze raczej ich już nie zobaczymy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)