GKP Gorzów Wlkp. wierzy w przełamanie

Sześć spotkań bez zwycięstwa, pięć meczów bez strzelonej bramki, trzy przegrane z rzędu niewątpliwie świadczyć mogą o tym, iż GKP Gorzów Wlkp. przechodzi spory kryzy. Swoistym odbiciem się od dna może być sobotni pojedynek z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Podbeskidzie to aktualny wicelider pierwszoligowej tabeli, który w tym sezonie prezentuje bardzo dobrą piłkę nożną. Bielszczanie obok wysokiej skuteczności w ataku znakomicie radzą sobie także w obronie. Świadczyć może o tym stosunek bramek 30:9. - O Podbeskidziu wiemy dużo. Kilka lat wstecz prowadziłem ten zespół. Właśnie wtedy kiedy powstawał dobry klimat dla tego klubu i twa w dalszym ciągu. To dobrze skonstruowany zespół, mający zielone światło do awansu. Działacze nie załamali rak kiedy drużyna nie weszła do ekstraklasy. To zespół, który mało przegrywa i gra w wyrachowany sposób. Jest to bardzo solidna drużyna, która ma kilku ciekawych zawodników. Bardzo dobra defensywa, która nie straci bramek - ocenił trener Krzysztof Pawlak

Od pewnego czasu gorzowski szkoleniowiec miał problemy z zestawieniem optymalnej jedenastki. Co tydzień z kadry GKP wypada nawet kilku podstawowych graczy. Czy i tym razem trener Pawlak nie będzie mógł z kogoś skorzystać? - Do środy nie trenował Jozef Petrik, który ma zbity mięsień łydki. Uniemożliwia mu to normalne zajęcia, chodzi on na specjalne zabiegi. Niepewny jest los Radka Jasińskiego. Po operacji dokucza mu jeszcze noga. Biorąc pod uwagę jego młody wiek i perspektywy długiego grania, szkoda by coś pochopnego mu zaszkodziło - skomentował Pawlak.

Oprócz ostatnich kłopotów sportowych gorzowianie od dawna borykają się z problemami finansowymi. Dług GKP sięga 1,1 mln zł., a piłkarze od lipca nie otrzymują pieniędzy za swoją grę. Jak w tej trudnej sytuacji zmobilizować drużynę? - Trzeba umieć wytrwać do końca. Myślę, że rozumieją to zawodnicy. Staram się im to w jakiś sposób przekazać w szatni żebyśmy na pewne sprawy przymrużyli oko. Mimo trudnej sytuacji, szykujemy się do sobotniego meczu. Spotkanie będzie pokazywany w telewizji. Większa rzesza kibiców będzie mogła go zobaczyć i przeanalizować. Miejmy nadzieje, że ta analiza będzie zaczynać się od rzeczy pozytywnych. To ostatni mecz przed nasza publiczności. Liczną czy nieliczną ale wierną. Ci, którzy przyjdą udowodnia, że są z klubem na dobre i na złe. To dla nich będziemy grać - dodaje gorzowski szkoleniowiec.

Odnośnie zaległości finansowych i najbliższym pojedynku z Podbeskidziem wypowiedział się także kapitan gorzowskiej drużyny, Artur Andruszczak - Tak się złożyło, że grając trzynaście lat w piłkę, sześć spędziłem w klubach, w których zawsze brakowało pieniędzy. Piłkarz powinien się zajmować graniem w piłkę i odpowiadać na pytania sportowe. Jedyne pytanie od dziennikarzy o pieniądze powinno brzmieć - ile pan zarabia? Jest to dość męczące. Mamy jeszcze sześć punktów do zdobycia. Wierzę, że ten zespół jest w stanie wywalczyć komplet oczek. Przed rozpoczęciem sezonu powiedziałem, że ważne będą dwa pierwsze mecze i dobry start. Teraz okazało się, że jeszcze ważniejszy jest koniec rundy - skomentował Andruszczak.


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×