Jan Mucha: Nienawidzą nas tam - to lubię!

Jeden z najważniejszych meczów sezonu, jaki Legia i Lech rozegrają w sobotni wieczór wzbudzał przez cały tydzień poprzedzający rywalizację wiele emocji. - Po meczu w Gdańsku jesteśmy nastawieni optymistycznie do rywalizacji z Lechem - mówił bramkarz stołecznej drużyny, która po ostatnim wygranym spotkaniu z Lechią jest na fali wznoszącej.

Jerzy Mitczuk
Jerzy Mitczuk

- Lech to klasowy zespół, jeden z najlepszych w Polsce, dlatego uważam, że nie ma faworyta tego spotkania. Mecz będzie równie ciężki dla nas jak i dla Lecha. U was dziennikarzy Lech jest faworytem, jednak i tak będę dawał z siebie wszystko - mówi przed spotkaniem z Lechem Jan Mucha. Bramkarz Wojskowych wiele razy ratował swój zespół przed porażkami i był bohaterem Legii. Wszyscy w klubie z Łazienkowskiej liczą na to, że i w tym meczu tylko ataki Legionistów będą skuteczne.

Piłkarze stołecznej drużyny odkąd przyszedł nowy trener Stefan Białas w każdym meczu zdobywają o jednego gola więcej. W spotkaniu z Lechem trudno będzie jednak strzelić cztery bramki (trzy strzelili Lechii Gdańsk), dlatego jak mówił szkoleniowiec Legii, jego piłkarze muszą być bardziej skoncentrowani w defensywie. Zarówno ekipa z Poznania, jak i ta z Warszawy wydaje się, że złapały odpowiedni rytm i właśnie teraz jest najlepszy moment, aby stworzyć ciekawe widowisko.

- Mam nadzieję, że dołek psychiczny i spadek formy mamy już za sobą. Nie ukrywajmy, że sobotnie spotkanie, jest bardzo ważne, może to dużo pokazać. Lech ostatnio nie wygrał, my za to wygraliśmy, dlatego szanse są wyrównane. Jeżeli wygramy to spotkanie, będzie świetnie i już będziemy mogli zapomnieć do końca o ostatnich porażkach - analizował przed spotkaniem słowacki bramkarz Legii.

Chociaż trener Białas wagi tego meczu nie oceniał zbyt wysoko mówiąc, że mecze o mistrzostwo będą dopiero na dwie kolejki przed końcem sezonu, to dla Muchy, który odejdzie w lato z Legii, pojedynek z Lechitami będzie kluczowy. - Ten mecz może zadecydować o mistrzostwie. Do końca moich dni przy Łazienkowskiej będę dawał z siebie wszystko a na mistrzostwie bardzo mi w tym roku zależy - mówił Mucha.

W ostatnim spotkaniu z Lechią bramkarz Wojskowych zachęcał kibiców drużyny przeciwnej do jeszcze głośniejszego gwizdania, kiedy ten znajdował się przy piłce. Konsekwencją tych gestów było… ukaranie kibiców z Gdańska przez PZPN. Do całej sprawy Mucha odnosi się dość żartobliwie. - Mnie prześladowali? Nie, chyba nie. Dowiedziałem się dzisiaj, że ukarali kibiców, za to, że na mnie gwizdali. Nie chcę tego komentować, ale jak widać wszystko w Polsce jest możliwe - mówił śmiejąc się.

Nie ukrywa on jednak, że taka atmosfera jaka panowała w Gdańsku pasowała mu i, że w Poznaniu na pewno będzie jeszcze goręcej. - W Poznaniu jest to normalne. Świetna atmosfera do grania. Nas tam nie nienawidzą, ja się z tego cieszę. Dla takich klasyków gra się i trenuje przez całe życie - zakończył Mucha.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×