Echa po meczu Flota Świnoujście - Warta Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po niedzielnym spotkaniu pomiędzy Flotą Świnoujścia, a Wartą Poznań, chcielibyśmy skupić swoją uwagę na skandalu, jaki wywołał sędzia Słupiński. Także poruszymy temat zdrowia trenera Warty Bogusława Baniaka, ocenimy taktykę Petra Němca, a na końcu przeanalizujemy czwartkowy incydent.

Skandal na wyspie

Bohaterem tego skandalu był sędzia główny niedzielnego pojedynku Marcin Słupiński wraz ze swoimi asystentami. Echa tego sędziowania na pewno nie umilkną tak szybko. Tuż po zakończonym spotkaniu, obserwator wyznaczony na to spotkanie (przy. red. Roman Kostrzewski) oglądając powtórki z 86. minuty przyznał, że bramka zdobyta przez Sławomira Mazurkiewicza została zdobyta prawidłowo. Chcieliśmy dowiedzieć się, co tak naprawdę było przyczyną odgwizdania tej sytuacji i nie uznania bramki. Sędzia techniczny (przy. red. Robert Felcentoben) zapytany, co się stało, odpowiedział: - Niestety nie mogę udzielać wywiadów. A po meczu Piotr Reiss uznał, że sędzia stwierdził że bramka została zdobyta ręką. Jednakże powtórki wykluczają tą tezę. Sędzia główny pochwalić się może także tuzinem żółtych kartek, w tym dwóch czerwonych.

Boguś, trzymaj się

Przed spotkaniem z Flotą, trener Zielonych Bogusław Baniak dostał ataku serca i tylko przytomna interwencja sztabu szkoleniowego oraz piłkarzy uratowała życie Bogusiowi. Także asystent trenera Sławomir Najtkowski podzielił się stanem zdrowia szkoleniowca Warty: - Trener Baniak w sobotę poczuł się źle, został odwieziony do szpitala. Mamy kontakt telefoniczny z nim. Pogratulował nam remisu. Podziękował za to spotkanie. Przeszedł w sobotę zabieg, który pozwolił na to, że czuje się już lepiej. Czuje się na tyle dobrze, że przesłał nam te podziękowania. My ze swej strony życzymy trenerowi szybkiego powrotu do zdrowia!

Zła taktyka

Flota w ostatnich trzech spotkaniach zdobyła tylko 5 punktów. W meczu ze Stalą Stalową Wola, wyspiarze wymęczyli zwycięstwo 1:0. Już wtedy została zastosowana taktyka, która w kolejnych dwóch spotkaniach miała złe skutki. Po zdobyciu bramki przez Flotę, zespół za wszelką cenę zamierza bronić tego rezultatu. W meczu ze Stalą, drużyna z wyspy Uznam nie została skarcona, natomiast w kolejnych meczach już tak. W meczu z ŁKS-em szybko zdobyta bramka, ale zawodnicy Petr Němca zamiast iść za ciosem, marnowali sytuację, a incydent z 22. minuty (przyp. red. Nwaogu uderzył Staniszewskiego, za co otrzymał czerwoną kartkę) skomplikował jeszcze bardziej położenie wyspiarzy. W niedzielnym spotkaniu z Wartą, goście zaskoczyli świnoujścian swą szybką grą, a bramka Sławomira Mazurkiewicza spadła na Flotę, jak grom z jasnego nieba. Do przerwy 1:0, a po zmianie stron, taktyka u gospodarzy została zmieniona. Ferdinand Chi-Fon z ataku został przesunięty do pomocy, co skutkowało tym, że gospodarze stracili bramkę po błędzie rezerwowego Sylwestra Kreta. Do końca sytuację próbował ratować trener Floty, lecz tym razem na nieszczęście główne rolę odegrali sędziowie, nie uznając prawidłowej bramki zdobytej przez Mazurkiewicza. Oby te błędy z taktyką nie powtórzyły się w Ząbkach.

Zapomniany incydent

W niedzielę nikt nie wspominał czwartkowego incydentu. Tuż przed meczem można było przed szatnią zobaczyć Charlesa Uchennę Nwaogu, ale podczas spotkania trudno było się go dopatrzyć. Tym spotkaniem, młody nigeryjski napastnik "odbębnił" swą karę, lecz, jak zapowiada PZPN to nie koniec. Obu zawodnikom grożą kary zawieszenia na kilka meczów. Z tego, co wiadomo, jeśli potwierdzi się raport Grzegorza Stęchłego, który opisał całe zajście, to Damiana Staniszewskiego czeka dotkliwsza kara, niż Nwaogu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)