Cupiał stracił zaufanie do Bednarza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Właściciel krakowskiej Wisły, Bogusław Cupiał, obarczył winą za porażkę z Levadią Tallin dyrektora sportowego, Jacka Bednarza. Boss Wisły stracił do niego zaufanie. Jego kompetencje przejął Maciej Skorża - czytamy w Przeglądzie Sportowym.

W Wiśle Kraków ostatnio sporo się działo. Najpierw były, toczone w tajemnicy, rozmowy właściciela klubu z trenerem Maciejem Skorżą, prezesem Markiem Wilczkiem oraz radą drużyny w składzie: Paweł Brożek, Radosław Sobolewski i Arkadiusz Głowacki. Zdecydowano, że nikt przy Reymonta nie straci pracy, lecz zostaną jedynie zamrożone premie za mistrzostwo Polski. Od postawy drużyny w ekstraklasie, będzie zależeć to, czy zostaną one piłkarzom wypłacone. Bogusław Cupiał chce obrony, zdobytego przed rokiem tytułu mistrza Polski.

Klub zapowiedział zmiany w strukturze organizacyjnej klubu. Efektem tego ma być zatrudnienie w klubie Edwarda Klejndinsta oraz Josefa Csaplara, którzy zajmą się skautingiem. Oznacza to, iż marginalną rolę będzie w klubie pełnił człowiek, do którego stracił zaufanie Cupiał, dyrektor sportowy Jacek Bednarz. Tym bardziej, że po rozmowach z szefem Tele-Foniki, Skorża ma decydujące zdanie w sprawie transferów.

Skorża, mimo że wziął na siebie całą winę za złe przygotowanie zespołu do meczów z Levadią, otrzymał od Cupiała wotum zaufania. To właśnie on zaproponował, by zatrudnić w krakowskim klubie Klejndinsta i Csaplara. - Dyskutowaliśmy z Maćkiem o takiej współpracy, ale trudno na razie cokolwiek przesądzać - tonuje nastroje Klejndinst, który podobnie jak Skorża, ma w swym trenerskim CV, bycie asystentem selekcjonera reprezentacji Polski.

Zatrudnienie Klejndinsta oraz Czecha Csaplara, który w przeszłości prowadził m.in. Wisłę Płock, jest według niektórych objawem tego, że Cupiał wciąż nie zamierza inwestować dużych pieniędzy w sprowadzenie nowych piłkarzy. Na razie woli, by na Reymonta przychodzili gracze mniej znani, lecz młodzi i utalentowani, a co za tym idzie, także tańsi. Tego zdania jest chociażby znakomity przed laty obrońca, Kazimierz Węgrzyn.

- Być może zatrudnienie nowych ludzi odpowiedzialnych za wyszukiwanie piłkarzy jest w Wiśle dowodem na to, że właściciel klubu nie chce wydawać dużych pieniędzy na transfery, ale chce, aby do Krakowa przychodzili młodzi, perspektywiczni gracze - mówi Węgrzyn, którego niepokoi polityka transferowa właściciela Białej Gwiazdy.

Źródło artykułu: