Tomasz Nowak: Jeden za drugiego poszedłby w ogień

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<i>- Mamy silny i wartościowy zespół. Kto by nie zagrał, jest w stanie pomóc drużynie. Choć tak wysokiego zwycięstwa z Polonią się nie spodziewaliśmy</I> - mówi Tomasz Nowak, pomocnik kieleckiej Korony. Sam od dłuższego czasu walczy o miejsce w składzie, które stracił, gdy szkoleniowcem żółto-czerwonych był Włodzimierz Gąsior.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowak bardzo pozytywnie wypowiada się o optymistycznym nastawieniu jego drużyny w kontekście kolejnych jej występów w Ekstraklasie. - Wierzyliśmy i wciąż wierzymy w swoje umiejętności. Wiemy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym przeciwnikiem, choć wynik 4:0 z Polonią trochę nas zaskoczył. Taki rezultat w Ekstraklasie jest rzadko spotykany. Każdy z nas jest zadowolony, ale nie można popadać w samo zachwyt - mówi zawodnik.

W podobnym tonie wypowiada się o potencjale zespołu. - Mamy silną i wartościową kadrę. Kto by nie zagrał, ten jest w stanie pomóc drużynie. - podkreśla.

Kolejne spotkanie kielczanie rozegrają także na swoim stadionie, a ich rywalem będzie poznański Lech, naszpikowany gwiazdami. Nowak nie widzi w tym problemu. - Nazwiska nie grają. My przekonaliśmy się o tym będąc w pierwszej lidze. Mieliśmy wtedy parę nazwisk jak na tę klasę rozgrywek, a potrafiliśmy gładko przegrać między innymi w Stalowej Woli. Z Lechem Poznań trzeba zagrać tak, jak z Polonią. Nie przestraszyliśmy się Czarnych Koszul, nie przestraszyliśmy się tego, że grają w europejskich pucharach. Wyszliśmy na boisko i zrobiliśmy swoje - mówi odważnie.

- Widać u nas pełne zaangażowanie w zespole. Jeden za drugiego poszedłby w ogień. Tak powinno być - kończy pomocnik.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)