Tracimy kolejną dziwną bramkę - komentarze po meczu GKP Gorzów Wlkp. - ŁKS Łódź

Nie udała się rehabilitacja gorzowskich piłkarzy za porażkę w Katowicach. Szyki gospodarzom popsuł Marcin Smoliński. Piłka po jego strzale wpadła bramkarzowi za przysłowiowy kołnierz. Czy po meczu gorzowski golkiper miał coś sobie do zarzucenia?

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Krzysztof Pawlak (trener GKP Gorzów Wlkp.): Niestety mamy odmienne nastroje niż ŁKS. Na boisku zostawiliśmy dużo zdrowia, walczyliśmy ale wynik jest mizerny. Pomimo tego, że w wielu fragmentach mieliśmy optyczną przewagę to nie mogliśmy stworzyć klarownej sytuacji. Nie oddaliśmy strzału, który bramkarzowi ŁKS-u sprawiłby jakąś trudność. Trafiliśmy na dobrze dysponowanego i dobrze ułożonego rywala. Nie wolno nie docenić klasy przeciwnika. Kolejna dziwna bramka, którą dostajemy. Cały czas uczulam i proszę żeby była między nimi komunikacja. Przy rzucie rożnym trzech skacze do piłki, nie wiadomo kto ma ją strącić. Ta trafia pod nogi Smolińskiego i pada bramka z niczego. Potwierdziliśmy, że nasza dyspozycja nie jest najgorsza. Walczyliśmy do końca jednak musimy się otrząsnąć.

Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS Łódź): Zagraliśmy mecz, który wygraliśmy i na pewno z zadowoleniem będziemy wracać do Łodzi. Na boisku każdego przeciwnika jeśli gra ŁKS to będzie ciężko. Trzeba dołożyć wszelkich starań umiejętności, determinacji i ambicji żeby z pojedynku wyjść zwycięsko. Udało nam się strzelić bramkę jednak ta młoda drużyna GKP w końcówce zaatakowała. My także mogliśmy z kontry coś strzelić. Nas ten wynik zadawala. Jest to umiejscowienie się w górnej części tabeli.

Sławomir Janicki (GKP Gorzów Wlkp.): Przy bramce zrobiłem wszystko co mogłem. Gdybym mógł zrobić coś więcej i lepiej to bym to obronił. Wydaje mi się, że był to kolejny niezły mecz w naszym wykonaniu. Kibice mogą być tylko niezadowoleni z wyniku. Na grę raczej nie mają na co narzekać. Stwarzamy sobie sytuacje, których niestety dzisiaj nie wykorzystaliśmy. We wtorek gramy w pucharze, na którym trzeba się skupić. Fajnie byłoby awansować do kolejnej rundy. Na ligę trzeba patrzyć optymistycznie. Musimy przywieść jakieś punkty z KSZO. Zaliczyliśmy dwie porażki po całkiem niezłych meczach.

Michał Ilków-Gołąb (GKP Gorzów Wlkp.): Z trybun mogło to wyglądać tak jakbyśmy bili głową w mur. Wydaje mi się, że w drugiej połowie przeważaliśmy to nie stworzyliśmy dogodnych sytuacji bramkowych. Później mocno cofnięta drużyna ŁKS-u była już nastawiona tylko na grę z kontry. Ciężko było stworzyć cokolwiek. Kolejny mecz wyjazdowy nie będzie należał do łatwych. Nie jesteśmy w tym momencie na fali. Przegraliśmy dwa mecze z rzędu, ale nie szukałbym jeszcze drugiego dna w tych przegranych. Porażka z GKS-em była pechowa. Dzisiaj przy odrobinie szczęścia także mecz mógłby zakończyć się innym wynikiem.

Marcin Smoliński (ŁKS Łódź): Strzał lobem bo inaczej się już nie dało. W pewnym momencie chciałem sobie tak przyjąć by strzelać z woleja, ale piłka podskoczyła powyżej kolan, że już tylko został lobik. Sędzia liniowy powiedział, że za nim był tylko metr wolnego, więc piłka idealnie się zmieściła. W drugiej połowie liczyliśmy na kontrataki, z których mieliśmy trzy sytuacje. Ja sam miałem okazję, którą powinienem wykorzystać. W tym roku cel mamy jasny - awans!

Bartosz Romańczuk (ŁKS Łódź): Niezwykle cieszymy się z trzech punktów. Gorzów Wlkp. to trudny teren, a GKP to dobry zespół. Gorzowianie raczej niczym nas nie zaskoczyli. Przed meczem wiedzieliśmy jak grają. Analizowaliśmy spotkanie z Katowicami. Był to mecz pełen walki. To my strzeliliśmy bramkę, choć mieliśmy jeszcze swoje sytuacje. Myślę, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Dzisiaj dobrze byliśmy ustawieni z tyłu co poskutkowało. Cieszymy się z trzech punktów tym bardziej, że wynikła pewna sytuacja i wyjechaliśmy do Gorzowa w dniu meczu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×