Jan Woś: Taki jest urok piłki

W sobotę po bramce Jana Wosia i mądrej grze w defensywie jego drużyny, wydawało się, iż Odra zainkasuje cenne trzy punkt. Trzy minuty wystarczyły gorzowianom, aby odwrócić losy meczu. Czego w końcówce meczu zabrakło piłkarzom Odry?

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Czyżby podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego zbyt szybko uwierzyli w to, że trzy punkty mają już w garści? Może w końcówce zabrakło koncentracji, a piłkarze z Wodzisławia myślami byli już w szatni? - Nie uwierzyliśmy w to, że już mamy te trzy punkty. Cały czas graliśmy tak samo. Staraliśmy się być zorganizowani w defensywie i grać z kontry. W końcówce padła taka trochę przypadkowa bramka. Chociaż to była już jego piąta bramka i trudno może mówić o przypadku. Gospodarze później poszli już za ciosem. Prowadząc przez większość czasu nie potrafiliśmy się pozbierać. Mamy młody zespół, który dał sobie strzelić takie dwie brameczki. Stilon starał się grać w piłkę, nie szło im jednak, ale grali do końca - powiedział po spotkaniu Jan Woś.

Odra do Gorzowa Wlkp. przyjechała w roli faworyta. Od początku mądrze grała w defensywie nie dając szans rywalom na stworzenie dogodnej sytuacji strzeleckiej. Stracona bramka podłamała jednak wodzisławian, którzy nie potrafili utrzymać wypracowanego wyniku. - Powiem szczerze, że już parę takich spotkań grałem. Szkoda mi tych młodych chłopców, którzy dopiero wchodzą do tej piłki. Widziałem jak po zakończeniu meczu jeden z nich płakał. Niestety taki jest urok piłki. To słońce dzisiaj zaświeciło dla przeciwnika. Należy im tylko pogratulować i wyciągnąć wnioski - dodał piłkarz Odry Wodzisław.

Woś to już legenda Odry Wodzisław. Piłkarz, który przez 14 lata nieprzerwanie występował w najwyższej klasie rozgrywkowej, rozegrał ponad 320 spotkań. Czy sam piłkarz odczuwa różnicę między Ekstraklasą, a pierwszą ligą? - To dopiero mój drugi mecz. Ostatnie cztery spotkania pauzowałem, bo nabawiłem się kontuzji. Powiem, że jest różnica między Ekstraklasą, a pierwszą ligą. Zespoły z wyższej ligi dłużej utrzymują się przy piłce. Żeby ją odebrać trzeba się troszeczkę nabiegać. Tutaj występuje bardzo dużo strat. Brakuje organizacji gry i odpowiedzialności gry. Większość zespołów gra długą piłką nie tracąc jej w środku pola. W pierwszej lidze jakby mniej się biegało. Wydaje mi się, że jestem mniej zmęczony po pierwszoligowym meczu, niż tym w ekstraklasie. Chociaż może jesteśmy aż tak dobrze przygotowani do sezonu - skomentował Woś.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×