Amerykańskie media: Dlaczego USA wygra z Polską 1:0?

Zanim reprezentacje Polski i Stanów Zjednoczonych zmierzą się w środowy wieczór na stadionie Wisły w Krakowie, amerykańskie media już we wtorek podały wynik tej rywalizacji. Wygrają Amerykanie 1:0 najpewniej po bramce syna selekcjonera reprezentacji Michaela Bradleya - Boba, który robi w tym sezonie furorę w holenderskim SC Heerenveen.

Maciej Krzyśków
Maciej Krzyśków

Według amerykańskich mediów, na korzyść ich zawodników przemawiają trzy ostatnie spotkania towarzyskie między reprezentacją Polski i USA, w których dwa razy górą byli zawodnicy z USA, a raz padł wynik remisowy. Piłkarze z Ameryki Północnej mają w pamięci zwłaszcza mecz z marca 2006 roku, kiedy to po bramce Clint Dempsey ograli naszą reprezentację 1:0.

Dla Amerykanów mecz z Polską będzie bardzo ważnym sparingiem tym bardziej, że jak zaznaczył na konferencji prasowej Bob Bradley: jego podopieczni muszą jak najczęściej grać z drużynami z Europy, bo na kontynencie gra się o wiele szybciej.

Amerykanie przy tej okazji piszą z zazdrością, że podczas gdy Polacy będą walczyć na Euro z reprezentacjami Chorwacji, Niemiec i Austrii, to ich drużyna będzie walczyć w czerwcu w eliminacjach do mistrzostw świata w 2010 roku z Barbadosem lub Dominikaną.

Pewną niespodzianką dla zawodników USA może być postawa biało-czerwonych, którzy, jak podają media za oceanem, pod wodzą słynnego Holendra Leo Beenhakkera potrafili wygrywać z Portugalią i Belgią. Po mundialu w 2006 roku Beenhakker przejął stery w kadrze Polski i odniósł duży sukces, jakim bez wątpienia jest awans do finałów mistrzostw Europy.

Nie oznacza to, że Amerykanie obawiają się o swój zespół zwłaszcza, że trener Bradley powołał najmocniejszy skład od czasu turnieju Gold Cup w lecie 2007 roku, na dodatek oparty w głównej mierze o zawodników na co dzień występujących w Europie.

Mecz z USA będzie dla wielu polskich zawodników testem prawdy przed ostateczną selekcją przed Euro co, według amerykańskiej prasy, działa na korzyść ich reprezentacji. Tymczasem dla Amerykanów jest pierwszym spotkaniem z serii wiosennych meczów towarzyskich, podczas których zmierzą się jeszcze z Anglią, Argentyną i Hiszpanią.

Kluczową rolę w spotkanie w Krakowie odegra środek pola, a w zasadzie piłkarze z linii pomocy obu jedenastek. Lepiej będzie się tutaj czuła reprezentacja Polski, ale nie dlatego, że posiada lepszych zawodników w tej formacji, lecz piłkarze USA zagrają nie przed własną publicznością, a na dodatek dawno piłkarze Stanów Zjednoczonych nie grali w tym zestawieniu w drugiej linii.

Taktyka obrana przez Bradley'a powinna być wodą na młyn dla skrzydłowych Landona DonovanaEddiego Johnsona, którzy powinni dobrze współpracować z najbardziej wysuniętym napastnikiem Clintem Dempsey'em. Jeżeli trener Bradley zdecyduje się na wystawienie w składzie Dempseya, Donovana i Bradley'a, czyli naszych najgroźniejszych zawodników, wówczas na pewno osiągnie korzystny wynik - piszą amerykańskie media.

Obrona USA nie powinna mieć problemów z Maciejem Żurawskim, który przed sezonem był przymierzany do Columbus Crew. Media za Wielką Wodą przyznają, że zawodnik Larissy nie ma wystarczającej szybkości, aby siać zamieszanie w ich obronie, a Oguchi Onyewu do spółki z Carlosem Bocanegrą powinni skutecznie go zneutralizować. Nie oznacza to, że Amerykanie lekceważą byłego zawodnika Wisły, gdyż od razu dodają, że Polak może wywalczyć rzuty wolne w okolicach naszego pola karnego, co może być dla nas bardzo niebezpieczne.

Amerykanie otwarcie przyznają, że ich piętą Achillesową w tym spotkaniu może być ich lewa strona obrony, gdzie zagra albo niedoświadczony Cory Gibbs, albo również bez większego ogrania w reprezentacji Heath Pearce. Na lewej stronie pomocy zagra Eddie Lewis, który musi przygotować się na ciężką walkę z Wojciechem Łobodzińskim, który pod nieobecność Jakuba Błaszczykowskiego zagra na prawej stronie pomocy reprezentacji Polski.

Mimo że Polska ma w składzie trzech bramkarzy klasy światowej na czele z Arturem Borucem z Celtiku Glasgow, to także nasza kadra nie musi się wstydzić Tima Howarda, którego także można zaliczyć do grona jednego z najlepszych bramkarzy na świecie. Na pozycji bramkarzy panuje zatem remis - piszą amerykańskie media.

W linii defensywnej przewaga powinna być po stronie biało-czerwonych, którzy od 2006 roku nie stracili więcej niż dwóch bramek w jednym meczu. Amerykanie patrzą realnie na skład swojej drużyny i nieco z przymrużeniem oka piszą, że: nasza lewa strona może być wystawiona na ciężką próbę jeżeli wystąpi na niej Pearce albo Gibbs, a na dodatek przed nimi wystąpi Lewis.

Mariusz Lewandowski i Dariusz Dudka to dwójka wspaniałych defensywnych pomocników, którzy będą mieli za zadanie rozbijanie naszych kontrataków - tak wynika z analizy amerykańskich mediów. O ile z tym zdaniem możemy się zgodzić, o tyle ze stwierdzeniem, że naszą największa słabością są skrajni pomocnicy już niekoniecznie. Amerykanie szybko się reflektują wspominając o godnym podziwu strzeleckim dorobku Euzebiusza Smolarka. Środkowa formacja powinna zostać jednak zdominowana przez Amerykanów, a prym powinien tutaj wieść Michael Bradley oraz Benny Feilhaber. Urodzony w Rio de Janeiro Pomocnik Derby nie jest jednak w pełni sił i być może będzie musiał go zastąpić Ricardo Clark. Mecz z Polską rozstrzygnie się właśnie w drugiej linii - prorokują Amerykanie i przyznają swojej reprezentacji większe szanse na zdominowanie tej strefy boiska.

Podobnie rzecz przedstawia się w ataku, gdzie, zdaniem Amerykanów, Maciej Żurawski jest nie tylko najlepszą opcją dla Polski, ale też... jedyną. W podobnym położeniu znajduje się napastnik USA - Dempsey. Jego najgroźniejszy rywal - Landon Donovan nigdy nie grał w Europie dobrze (Donovan ma za sobą nieudany epizod w Bayerze Leverkusen - przyp. red.), Brian Ching jest kontuzjowany, a młody Eddie Johnson musi udowodnić, że jest nie tylko killerem ze strefy CONCACAF.

Osoba trenera reprezentacji Polski Leo Beenhakkera jest naszym atutem w porównaniu z Michaelem Bradleyem, który nie ma takiego doświadczenia jak słynny Holender - uważają amerykańskie media.

Według Amerykanów, w środowy wieczór na stadionie Wisły powinna zaświecić pełnym blaskiem gwiazda Michaela Bradleya. Strzelec 15-stu bramek w tym sezonie dla SC Heerenveen powinien, do spółki z Donovanem, rozruszać ataki skrzydłami zawodników Stanów Zjednoczonych. - Jeżeli Clark wystąpi na lewej pomocy, to może otrzymać więcej zadań w defensywie tak, żeby syn selekcjonera mógł w pełni skupić się na zadaniach ofensywnych - kończą zapowiedź meczu z reprezentacją Polski amerykańskie media.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×