Trudny moment Jakuba Kiwiora. Polak zaprzepaścił szansę?

Jakub Kiwior w ostatnim czasie wylądował na ławce Arsenalu. Wyjątkiem był jedynie mocno nieudany mecz z Bayernem. Czy jednak należy się już martwić sytuacją polskiego obrońcy? - Moim zdaniem jest na to za wcześnie - komentuje Rafał Nahorny.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Jakub Kiwior Getty Images / Sebastian Frej/MB Media / Na zdjęciu: Jakub Kiwior
"Przykra lekcja realiów na tym poziomie" - w ten sposób występ Jakuba Kiwiora z Bayernem Monachium podsumowali dziennikarze londyńskiego "Evening Standard".

Odbiór Polaka po pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów był jednoznaczny. Kiwior całkowicie nie radził sobie przede wszystkim z szybkim Leroy'em Sane, dokładając swoje "trzy grosze" do obu goli Bawarczyków. Dostrzegł to także Mikel Arteta, który zdjął Kiwiora już w przerwie, a w ostatnim ligowym meczu z Aston Villą od początku postawił na Ołeksandra Zinczenkę. Czy jest to moment, w którym należy zacząć martwić się o sytuację naszego reprezentanta?

- Musimy mieć świadomość, do jakiego zespołu półtora roku temu trafił Kiwior. To nie był transfer do zespołu, w którym miałby być z miejsca podstawowym graczem. Myślę, że i tak przez te kilkanaście miesięcy zrobił dużo i zanotował progres - przypomina w rozmowie z WP SportoweFakty komentator Canal+ Rafał Nahorny.

ZOBACZ WIDEO: Co dalej ze Szczęsnym? "Lewy" szczerze o jego końcu kariery

Konkurencja nie błyszczy

W pewnym momencie sezonu wydawało się, że Jakub Kiwior na dobre zadomowił się w pierwszej jedenastce "Kanonierów". Polak na przestrzeni lutego i marca wystąpił w 7 kolejnych ligowych meczach, notując w nich gola i 3 asysty.

Zachwycony dyspozycją obrońcy był m.in. były golkiper Arsenalu, Jens Lehmann, który w wywiadzie dla naszego portalu mówił, że ten może wkrótce nawet potroić swoją wartość (całość TUTAJ).

Obecna sytuacja 24-latka jest jednak zgoła odmienna. Nie licząc feralnego meczu z Bayernem, Kiwior trzy ostatnie ligowe mecze oglądał z perspektywy ławki rezerwowych, nie podnosząc się z niej ani na minutę. O ile jednak pierwsze dwa potoczyły się pomyślnie dla Arsenalu (wygrane 2:0 z Luton i 3:0 z Brighton), o tyle ostatnie starcie z Aston Villą nie było już na tyle udane, a "Kanonierzy" musieli pogodzić się z porażką 0:2. Jedną z bardziej krytykowanych postaci po tym meczu był konkurent Kiwiora do gry, Oleksandr Zinczenko.

- Osobiście jestem zwolennikiem stwierdzenia "jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz". Ostatni mecz Kiwiora natomiast nie należał do najlepszych, ale ostatni mecz Zinczenki tym bardziej. Z Kiwiorem w składzie Arsenal jednak ostatecznie dał radę zremisować z Bayernem, z Zinczenką natomiast przegrał z Aston Villą, a mało brakowało, by po błędzie Ukraińca padł kolejny gol, jednak piłka po strzale Tielemansa odbiła się od poprzeczki i słupka. Poza tym, to po dośrodkowaniu z jego strony padł gol na 1:0 dla Aston Villi - przypomina Rafał Nahorny. Czy to oznacza, że w rewanżu z Bayernem znów możemy zobaczyć w akcji Kiwiora?

- Trudno dziś zgadnąć, jaką taktykę wymyśli Arteta. Czy będzie się z Bayernem bronił i grał z kontry, a wówczas gorsza szybkość Kiwiora nie będzie aż tak widoczna, czy też będzie chciał atakować i wprowadzać piłkarzy do rozgrywania, w związku z czym może postawić na Zinczenkę. Pamiętajmy też, że odwodzie jest wciąż Tomiyasu, który co prawda jest prawym obrońcą, ale widzieliśmy go niejednokrotnie atakującego z lewej strony - mówi nasz rozmówca.

Utrzymanie na głębokiej wodzie

Kariera Jakuba Kiwiora na przestrzeni ostatnich kilku sezonów rozwinęła się w niesamowitym tempie. Jeszcze w pierwszej połowie 2021 roku występował w słowackiej Żilinie, by następnie, po zaledwie 1,5 roku w Spezii, trafić za 20 mln euro do Arsenalu. Rafał Nahorny przypomina, do jak trudnego środowiska dołączył Polak.

- Konkurencja wśród obrońców w Arsenalu jest ogromna, zarówno na środku, jak i na boku. Trzeba pamiętać, że kontuzjowany jest wciąż Timber, więc możliwe, że jeżeli chodzi o pozycję stopera, to Kiwior jest tak naprawdę numerem 4. Choć gdyby kontuzji doznał Saliba bądź Gabriel, to też nie można wykluczyć, że Arteta przesunąłby na środek obrony White'a albo Rice'a w zależności od sytuacji - opisuje nasz rozmówca.

- Na lewej stronie z kolei trener stawiał na Polaka pod nieobecność Zinczenki i Tomiyasu. Myślę jednak, że w kilku spotkaniach na pewno się na nim nie zawiódł. Dlatego też za wcześnie dziś by mówić o tym, że polski kibic powinien się martwić o Kiwiora. Pamiętajmy, że pod koniec poprzedniego sezonu też wydawało się, że ta sytuacja Kiwiora nie jest pewna, a potem Polak strzelił efektownego gola z Wolverhampton i przedłużył swoje szanse na pozostanie w klubie. Pamiętajmy, to jest naprawdę głęboka woda, a Kiwior wciąż się na niej utrzymuje - dodaje Nahorny.

W tym miejscu warto przypomnieć, że przez niespełna 1,5 roku spędzonym w Arsenalu, Kiwior zdążył już uzbierać 35 meczów, zdobywając w nich 2 gole i notując 3 asysty. Polak dał się zapamiętać kibicom w Anglii kilkoma świetnymi występami, które owocowały m.in. miejscem w jedenastkach kolejki.

Dziś natomiast, choć jego sytuacja wydaje się trudniejsza, to wciąż jest to młody, bardzo perspektywiczny i sprawdzony już w boju defensor, który powinien jeszcze nie raz dostać szansę od Mikela Artety. Czy jednak ta pojawi się już w rewanżu z Bayernem przekonamy się w środowy wieczór. Początek spotkania Bayern - Arsenal o godzinie 21:00.

Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Jest decyzja sądu ws. Neymara
Odmówili wywiadów jednej stacji

Czy Jakub Kiwior zdoła odzyskać w tym sezonie miejsce w wyjściowym składzie Arsenalu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×