Jagiellonia za dużo płakała - rozmowa z Andrzejem Niedzielanem, napastnikiem Ruchu Chorzów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ruch Chorzów pokonał na własnym stadionie Jagiellonię Białystok 5:2. Dwa gole w meczu zdobył napastnik Niebieskich Andrzej Niedzielan, który miał również spory udział przy drugim trafieniu dla gospodarzy. Humor snajperowi z Cichej popsuło trochę wydarzenie z końcówki meczu, które jednak obróciło się przeciwko zawodnikom z Białegostoku.

Michał Piegza: Co zadecydowało o zwycięstwie Ruchu? Chyba nie spodziewaliście się tak przekonującej wygranej?

Andrzej Niedzielan: - Na pewno nasza ogromna determinacja w dążeniu do zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko wygrać, ale nam się udało. Nie co tydzień zdobywa się pięć goli. Zdobyliśmy z Arturem Sobiechem po dwie bramki. "Ecik" Janoszka dołożył piątą. Tak więc wychodzimy zwycięsko z tego pojedynku i z tego się najbardziej cieszymy. Po naszym nieudanym spotkaniu w Warszawie po raz kolejny potwierdziliśmy, że w Chorzowie ciężko nam jest zabrać punkty. Wprawdzie straciliśmy dwa gole, ale ważny był założony cel, czyli trzy punkty. Cieszy również, że kibice byli zadowoleni po meczu.

Wymiana ciosów Jagiellonii się nie opłaciła? Wygrana Ruchu 5:2 musi robić wrażenie.

- Dobre stwierdzenie, że to była wymiana ciosów. Bo cios to ja dostałem od jednego z obrońców Jagiellonii. Na tą chwilę to nawet nie wiem jak on się nazywa. Dostałem od niego po prostu w "pysk". Z piłkarskiej wymiany wyszliśmy zwycięską ręką. Po raz kolejny u siebie wygrywamy. Dramaturgii i nerwów w tym meczu nie brakowało. Były sytuacje i bramki. Oby takich meczów jak najwięcej w naszej lidze.

Strzelone gole chyba mogą rekompensować "straty" doznane po uderzeniu w twarz?

- Cionek mnie swoim zachowaniem jeszcze bardziej zmobilizował. Po tym ciosie otrzymałem zastrzyk energii. Muszę mu za to zdecydowanie podziękować.

Dzięki zdobytym dwóm golom znowu jesteś najskuteczniejszym zawodnikiem Ruchu. Tylko na kilkadziesiąt minut zostałeś zdetronizowany przez Artura Sobiecha.

- W sobotę długo rozmawialiśmy z Arturem przy herbatce z miodem i cytryną. Widać, że herbata przynosi efekty. Muszę go ze sobą częściej zabierać na takie spotkania.

Kto zdobył trzeciego gola dla Ruchu? Łukasz Janoszka czy Andrzej Niedzielan. Ty byłeś najbliżej sytuacji.

- Zdecydowanie dotknąłem piłkę za linią bramkową. To jest gol Łukasza Janoszki.

Jak w twojej opinii można porównać pary Niedzielan - Sobiech i Grosicki - Frankowski?

- Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Jeśli więc popatrzymy na spotkanie z Jagiellonią, to my wygraliśmy 4:0. A czego zabrakło napastnikom gości? To jest rola trenera Probierza, który sam musi zobaczyć, co było w jego zespole nie tak. Z boiska wyglądało tak, że Jagiellonia trochę za bardzo pozorowała grę. Moim zdaniem od początku spotkania za dużo kładli się na murawę i "płakali". To nam się nie podobało, ale tym samym to nas motywowało do dalszej, jeszcze bardziej agresywnej gry.

Pewnie wygrywając pokazaliście Jagiellonii miejsce w szeregu.

- Spokojnie z takimi określeniami. Byliśmy zespołem lepszym. Po raz kolejny udowodniliśmy, że na własnym stadionie ciężko nam zabrać punkty. Osobiście cieszę się, że w końcu strzeliłem dwie bramki.

Przyjście do Ruchu było chyba dobrym wyborem?

- Świetnie się tutaj czuję. Spełniam się jako piłkarz. Strzelam bramki, wygrywamy. Tego mi na pewno w bieżącym i poprzednim roku brakowało. Oby tak dalej.

Teraz dwutygodniowa przerwa na kadrę. Myślisz jeszcze o grze w reprezentacji Polski?

- Będę lansował młodszych zawodników, aby to oni grali w reprezentacji. Oczywiście, że chciałbym wrócić do reprezentacji, ale muszę się spodobać selekcjonerowi. Niech młodzi grają i strzelają.

Źródło artykułu: