Messi znów to zrobił. Co za seria! [WIDEO]
Wydawało się, że w piątym meczu dla Interu Miami Lionel Messi po raz pierwszy nie zdobędzie bramki. Nic bardziej mylnego, to właśnie Argentyńczyk postawił kropkę nad "i", pieczętując okazałe zwycięstwo swojej drużyny.
W dotychczasowych czterech meczach gwiazdor klubu zdobył aż siedem goli. To spowodowało, że kibice Interu liczyli na poprawę dorobku w ćwierćfinale Pucharu Ligi. Rywalem Messiego i spółki był klub Polaków, Charlotte FC.
Zespół z Miami objął prowadzenie w 12. minucie. Wówczas rzut karny wykorzystał wenezuelski napastnik Josef Martinez. Jeszcze w pierwszej połowie prowadzenie gospodarzy podwyższył fiński pomocnik Robert Taylor.
W drugiej połowie w ciągu ośmiu minut oglądaliśmy dwie bramki i obie zostały zapisane na konto miejscowych. Najpierw samobójcze trafienie zanotował francuski obrońca Adilson Malanda, a następnie po długim oczekiwaniu na listę strzelców wpisał się Lionel Messi.
Kompletnie niekryty gwiazdor otrzymał podanie w polu karnym od Leonardo Campany. To właśnie na nim całą swoją uwagę skupili defensorzy, a także bramkarz. Dzięki temu Argentyńczyk bez żadnych problemów wpakował piłkę do siatki, zdobywając ósmą bramkę po transferze do Interu.
Był to piąty mecz Messiego w nowym klubie. Dotychczas w każdym strzelił minimum jedną bramkę. Z jego pomocą amerykańska drużyna awansowała do półfinału Pucharu Ligi.
Przeczytaj także:
Ogromna suma za kolegę Polaka! "Otrzymaliśmy ofertę"