Na potęgę ściągają gwiazdy. "Ronaldo uruchomił lawinę"

Arabowie chcą, by ich liga do 2030 roku była w piątce najlepszych na świecie. Ściągnęli całą masę gwiazd. Teraz kuszą Piotra Zielińskiego z Napoli. O kraju i planach opowiada Mateusz Łajczak, polski trener, który tam pracował.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Piotr Zieliński WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Piotr Zieliński
Kalidou Koulibaly, Malcom, Ruben Neves i Sergej Milinković-Savić do Al Hilal. Karim Benzema, N'Golo Kante i Fabinho są w Al-Ittihad. Sadio Mane i Marcelo Brozović trafili do Al-Nassr, a Riyad Mahrez, Roberto Firmino, Franck Kessie i Edouard Mendy do Al-Ahli. To tylko najgłośniejsze transfery, jakich w tym oknie transferowym dokonały kluby z Arabii Saudyjskiej. A przecież już wcześniej w tamtejszej Roshn Saudi League grał Cristiano Ronaldo.

Na dodatek to jeszcze nie koniec. Wśród znanych piłkarzy, którzy mogą trafić na Półwysep Arabski, dużo mówi się o Piotrze Zielińskim - mocno zainteresowane jego pozyskaniem jest Al-Ahli.

O imponującej transferowej ofensywie Saudyjczyków rozmawiamy z Mateuszem Łajczakiem, do niedawna trenerem asystentem w tamtejszym ekstraklasowym klubie Abha Club.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Czym z perspektywy osoby, która pracowała w Arabii Saudyjskiej dwa lata, jest trwający właśnie exodus piłkarzy z głośnymi nazwiskami do saudyjskich klubów?

Mateusz Łajczak, były trener asystent w saudyjskim klubie Abha Club: To część polityki kraju, wiążącej się z rządowym programem Saudi Vision 2030, w którym są również konkretne założenia odnoszące się do piłki nożnej. Główne cele programu, jeśli chodzi o futbol, to zwiększenie jego popularyzacji w kraju, podniesienie oglądalności saudyjskiej ligi oraz zwiększenie przychodów z ligi. Jak widzimy, rządzący tamtejszą piłką mocno się starają, żeby te cele zrealizować.

To odbywa się w porozumieniu klubów nie tylko z ministerstwem sportu i krajową federacją piłkarską, ale także z rządzącymi Arabią Saudyjską, w tym z księciem koronnym Mohammedem Bin Salmanem. W Arabii głośno mówi się, że liga w długofalowej perspektywie ma być jedną z pięciu najmocniejszych na świecie. Podobny projekt kilka lat temu próbowano realizować w Chinach. Ale ten saudyjski jest zdecydowanie bardziej stabilny i możliwy do wykonania.

Na czym się ta stabilność opiera?

Na sile i stabilności budżetu, który przeznacza się na tę operację, oraz determinacji osób zaangażowanych w projekt.

W jakim czasie Saudyjczycy mogą stać się jedną z pięciu najmocniejszych lig?

Arabowie nie są z natury zbyt cierpliwi, dlatego sądzę, że będą chcieli to zrobić jak najszybciej. Cztery najmocniejsze kluby z Roshn Saudi League, finansowane z niewyobrażalnie zasobnego funduszu Public Investement Fund, już teraz z powodzeniem mogłyby rywalizować z mocnymi zespołami z Europy. Co do mniejszych klubów, które w istotnym stopniu będą wyznaczać poziom całych rozgrywek, w nich sytuacja na ten moment nie jest aż tak dobra, natomiast zapewne dojdzie w nich jeszcze do ciekawych transferów. Zazwyczaj wielu piłkarzy przychodzi do nich tuż przed startem ligi, albo zaraz po nim.

Na razie celem było "dostarczenie" gwiazd do najmocniejszej czwórki, czyli Al-Ittihad, Al-Ahli, Al-Hilal i Al-Nassr. A te zespoły pewnie jeszcze zrobią kilka dużych transferów. Kolejny cel to ściągnięcie znanych piłkarzy do pozostałych ekip, choć pewnie aż tak znaczące nazwiska to nie będą. Jak już okno transferowe się zamknie, będzie zdecydowanie łatwiej ocenić, jaki potencjał ma saudyjska liga jako całość. Według mnie w czołowej dziesiątce światowych lig piłkarskich może się ona znaleźć już w perspektywie dwóch lat. W najlepszej piątce, zgodnie z nazwą rządowego programu, chcą być do 2030 roku.

Wspomniał pan o Public Investement Fund, czyli Funduszu Inwestycji Publicznych. Czy to właśnie dzięki niemu saudyjskie kluby mogą pozwolić sobie na tak spektakularne ruchy?

Tak. Ten fundusz wziął pod swoją egidę cztery wymienione wcześniej kluby, najbardziej utytułowane ekipy w kraju. Środki na transfery płyną głównie stamtąd. Budżety klubów z Arabii Saudyjskiej w większości opierają się na pieniądzach z budżetu państwa, więc można powiedzieć, że wszystkie te wielkie transfery są finansowane z państwowych dotacji. I są to ogromne dotacje. Słyszałem, że w niedługim czasie ma nastąpić swego rodzaju prywatyzacja klubów, również tych mniejszych, ale pieniądze dla nich wciąż będą płynęły z państwowego budżetu.

W Saudi Professional League fundusze inwestycyjne przejęły cztery największe kluby, ale nie tylko. Na tej liście są również zespoły z niższych lig, najczęściej z miast, które mają coś do pokazania światu i które być może w perspektywie kilku lat będą mieć swoich przedstawicieli w ekstraklasie. Arabia Saudyjska chce poprzez piłkę nożną promować to, co ma najlepszego i najciekawszego, rozwijać się turystycznie przy wsparciu futbolu. Bin Salman jako książę koronny zmienił właśnie to, że kraj w dużo większym stopniu otworzył się na turystów.

My mówimy o sportowej ekspansji saudyjskiej piłki, a to tak naprawdę element całościowej ekspansji Arabii Saudyjskiej, próby zwiększenia swojego znaczenia w świecie. Arabia chce mieć w nim silną pozycję, rywalizować w pewnych obszarach ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami, krajami europejskimi. Futbol jest tutaj częścią większego planu. Moim zdaniem mądrego, stabilnego i przemyślanego planu. Pytanie brzmi, jak cierpliwi będą Saudowie, bo przecież w rok tego nie zrobią. Żeby mieć jedną z pięciu najlepszych lig piłkarskich, będą musieli poczekać.

A żeby przekonać się, w jakim są miejscu na tle najlepszych europejskich klubów, będą chcieli rywalizować z nimi nie tylko w meczach towarzyskich?

Była plotka o "dzikiej karcie" do Ligi Mistrzów dla zespołów z Arabii Saudyjskiej. To raczej tylko plotka, choć FIFA i UEFA już nie raz potrafiły zaskoczyć. Uważam, że bardziej realny jest powrót do idei Superligi i wdrożenie do niej saudyjskich zespołów. Sądzę, że FIFA będzie chciała zwiększyć prestiż Klubowych Mistrzostw Świata. W tym momencie są one jedynym miejscem, w którym mogą się odbywać europejsko-arabskie konfrontacje o konkretną stawkę.

Tacy piłkarze jak Karim Benzema, N'Golo Kante, Sadio Mane, Roberto Firmino czy Sergej Milinković-Savić na pewno zbliżą Saudyjczyków do zrealizowania ich celu i wejścia do ścisłej czołówki piłkarskich lig na świecie. Jak pan sądzi, dlaczego właśnie teraz na Półwysep Arabski przeniosło się tylu graczy z głośnymi nazwiskami?

Można było się spodziewać takiego exodusu. Jego pierwszą oznaką było sprowadzenie Cristiano Ronaldo do Al-Nassr w styczniu tego roku. Ten transfer uruchomił lawinę. Utwierdził władze ligi, że można sprowadzić do Arabii Saudyjskiej naprawdę wielkich graczy, bo skoro udało się z samym Ronaldo, czemu ma się nie udać z innymi?

Transfer Portugalczyka był kluczowy?

Ktoś taki jak Ronaldo wyznacza trendy. On otworzył drzwi, przez które weszli kolejni. Inną ważną kwestią były też oczywiście pieniądze. Zawodnicy, którzy przeszli do saudyjskich klubów, mogą tam liczyć na takie pensje, które w Europie są już dla nich nieosiągalne. Doświadczony gracz, który na Starym Kontynencie być może już więcej nie jest w stanie osiągnąć, dostaje nowe wyzwanie, na dodatek bardzo dobrze płatne.

Wielu z tych graczy, którzy trafili do Roshn Saudi League, to muzułmanie i możliwość życia w kraju, w którym znajduje się Mekka, zapewne też była dla nich istotna. Karim Benzema argumentując swój transfer do Al-Ittihad wspominał, że bliskość Mekki była dla niego ważna. Niezależnie od motywacji samych piłkarzy jedno jest pewne - jeśli chodzi o liczbę doniosłych transferów i sprowadzone nazwiska, liga Arabii Saudyjskiej tego lata bije wszystkie inne ligi na świecie na głowę.

Do Saudi Pro League trafiają też gracze trochę mniej znani, ale wciąż prezentujący bardzo wysoki poziom, a do tego w kwiecie wieku, jak na przykład Portugalczyk Ruben Neves. Arabię wybierają zatem nie tylko ci, którzy w Europie swój najlepszy czas mają za sobą.

I właśnie to wyróżnia projekt Roshn Saudi League od wcześniejszych prób stworzenia silnych rozgrywek piłkarskich w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy w Katarze. Tam trafiali zawodnicy którzy byli u schyłku karier, mieli 35 i więcej lat. Teraz mamy w Arabii również piłkarzy, którzy będą grać jeszcze długie lata i nie przyjechali na Półwysep Arabski tylko na jeden sezon. Ich obecność zwiększa siłę i prestiż całej ligi.

Mówi się, że do Al-Ahli może się przenieść Piotr Zieliński. Czego może się spodziewać w tym klubie?

Miałem przyjemność rywalizować z Al-Ahli w sezonie 2021/22, w którym ta drużyna spadła do niższej dywizji. Widzę, że teraz jest to klub zdecydowanie stabilniejszy, niż przed relegacją. Al-Ahli dwa sezony temu podpisywało bardzo wysokie kontrakty, ale miało problemy z ich wypłacaniem, sprawy tych umów często kończyły się w FIFA. Teraz klub jest pod egidą Public Investement Fund i na pewno jest zdecydowanie mocniejszy finansowo. Nie wyobrażam sobie, żeby znów przez kilka miesięcy nie wypłacano piłkarzom pensji, bo to zaszkodzi prestiżowi całej ligi i znani piłkarze mogą przestać do Arabii przyjeżdżać. Pensje na pewno są zabezpieczone.

Al-Ahli jest jednym z tych saudyjskich klubów, do których warto przyjść. Ma wsparcie PIF, rzeszę wiernych kibiców, a w portowym mieście Dżedda Europejczykom żyje się dobrze. Drużyna, która zagra w Saudi Pro League, będzie zupełnie inna od tej, która wywalczyła awans. Przyszli m.in. Riyad Mahrez, Roberto Firmino, Edouard Mendy i Franck Kessie. Trenerem jest Matthias Jaissle, który wcześniej prowadził Red Bulla Salzburg. Przy tak dużych nakładach finansowych muszą być w najlepszej czwórce, a będą pewnie liczyć się też w walce o mistrzostwo.

Powiedział pan, że Dżedda jest dobrym miejscem do życia dla przybyszów z Europy. Dlaczego?

W porównaniu z Abhą, gdzie pracowałem, jest miastem zdecydowanie bardziej otwartym. Młode pokolenie Saudyjczyków różni się od tego starszego, otwiera się na świat. Jeśli pojedziemy do Abhy, wszystkie kobiety, jakie zobaczymy na ulicach, będą miały pozasłaniane twarze lub włosy. W Dżeddzie zobaczymy wiele młodych kobiet, które twarze odsłaniają. Będzie zdecydowanie mniej restauracji podzielonych na sektory męskie i żeńskie. Podziały wynikające z arabskiej kultury religijnej, w Dżeddzie zanikają zdecydowanie szybciej, niż w mniejszych, bardziej tradycyjnych miastach. Jest to miasto portowe, ma też bardzo dużo połączeń lotniczych z całym światem, więc wpływ innych kultur jest tam większy. Europejczyków jest tam więcej, niż w innych saudyjskich miastach, które znam, i żyje im się tam łatwiej.

Mówi pan, że Al-Ahli ma dużo kibiców. Jak wygląda ten kibicowski rozkład sił w Arabii Saudyjskiej?

Najwięcej fanów mają właśnie Al-Ittihad, Al-Ahli, Al-Nassr i Al-Hilal. Te kluby mają kibiców w całym kraju, ich stadiony prawie zawsze się wypełniają. Al-Ittihad ma stadion na 50 tysięcy widzów i nawet w meczu z mniejszym klubem, jakim przykładowo jest Abha, było około 30 tysięcy. Na stadiony pozostałych drużyn przychodzi zwykle od tysiąca do pięciu, sześciu tysięcy kibiców. Myślę jednak, że w tym sezonie to się zmieni. Piłka nożna zawsze była w Arabii Saudyjskiej najpopularniejszym sportem, ale wydaje mi się, że prawdziwy boom na futbol dopiero się tam zacznie. Po tak okazałym okienku transferowym stadiony, które wypełniały się już wcześniej, wciąż będą się wypełniać, a na pozostałe będzie przychodzić zdecydowanie więcej fanów.

Zresztą, gdziekolwiek by nie przyjechały cztery najpopularniejsze kluby, zawsze stadion był pełen. W Abha pojemność stadionu to około 15 tysięcy widzów. Na spotkaniach z mniej renomowanymi ekipami było od dwóch do pięciu tysięcy kibiców. A na meczu z Al-Hilal było 15 tysięcy, z czego praktycznie 14 tysięcy dopingowało gości.

Jak pracuje się z piłkarzami w Arabii Saudyjskiej?

Inaczej niż w Europie, bo praca jest mocno powiązana z religią. Trzeba dostosowywać się do terminów muzułmańskich modlitw, do ramadanu. Inna jest też mentalność piłkarzy. Nie są tak przyzwyczajeni do ciężkiej pracy. Na Zachodzie piłkarze dodatkowo korzystają z dietetyków, personalnych trenerów przygotowania motorycznego, specjalistów od snu, prywatnych trenerów analityków. W klubie zawodnicy stawiają się o ósmej rano, a wychodzą nawet o 18. W Arabii Saudyjskiej jeszcze to tak nie wygląda. Kiedy pracowałem w Abha, piłkarze przyjeżdżali do klubu godzinę czy dwie przed treningiem, a zaraz po zajęciach, względnie godzinę po nich, już ich nie było.

Aczkolwiek przewiduję, że wraz z przyjściem topowych obcokrajowców to się powinno zmienić. Ściągnięci zawodnicy mają "sprofesjonalizować" miejscowych graczy. Pokazać im, że można pracować inaczej, że aby coś osiągnąć, trzeba dawać z siebie więcej. Że trzeba się odpowiednio odżywiać, wcześnie chodzić spać, żeby wstać wypoczętym na poranny trening. W Arabii wielu piłkarzy chodzi spać bardzo późno, co wynika z tutejszej kultury. Około czwartej rano mają ostatnią modlitwę i dopiero po niej śpią. Kiedy pracowałem w Abha Club, poranne treningi były z tego powodu trudne do przeprowadzenia. Jednak podejście do zawodu pewnie będzie teraz zmierzać w saudyjskiej piłce w stronę tego zachodniego modelu.

Czy w ciągu najbliższych kilku lat środek ciężkości światowej piłki nożnej może się przesunąć na wschód?

W moim odczuciu to będzie zależało od tego, jaki poziom prestiżu osiągną finalnie rozgrywki na Bliskim Wschodzie. Tak, żeby ci piłkarze, którzy przychodzą do Arabii Saudyjskiej, wciąż mieli poczucie wyzwania i prestiżu rozgrywek oraz że nie jest to dla nich krok wstecz w ich dotychczasowych karierach.

Spodziewam się jednak, że ten środek ciężkości trochę się przesunie na Bliski Wschód. Zwłaszcza jeśli takie kraje, jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar czy Bahrajn też wdrożą jakieś ambitne piłkarskie projekty. Te państwa rywalizują ze sobą na różnych polach. Jak ktoś zbuduje największą galerię handlową na świecie, zaraz drugi bierze się za budowę jeszcze większej. W Dżeddzie od dziesięciu lat buduje się Jeddah Tower - budynek, który ma być wyższy niż najwyższy obecnie na świecie Burj Khalifa w Dubaju.

Ten rok będzie fajnym wyznacznikiem dla saudyjskiego projektu. Wielu ludzi świata piłki kojarzy Arabię Saudyjską jako kraj, w którym są problemy z płatnościami, a potem z dochodzeniem swoich zapisów kontraktowych na drodze sądowej. Stowarzyszenie zawodowych piłkarzy FIFPro do tej pory przestrzegało przed podpisywaniem kontraktów w saudyjskiej lidze. Jeżeli Arabia chce mieć stabilną ligę, istniejące już sprawy trzeba zakończyć, a kolejne nie mogą się pojawiać. To w mojej opinii będzie rzutowało na prestiż ligi i na dalszą chęć zawodników do podpisywania w tym miejscu kontraktów. W tym okienku transferowym przyszło wielu świetnych graczy dostając przy tym doskonałe warunki finansowe, ale jeżeli okaże się, że pieniądze nie zostaną im wypłacone, to z pewnością będzie o tym głośno.

Nadchodzący sezon pokaże, na ile w Arabii Saudyjskiej jest stabilnie. Jeżeli nie będzie żadnych problemów z wypłacalnością, a jestem przekonany, że nie będzie, to tylko utwierdzi następnych piłkarzy, że do Roshn Saudi League warto przyjść. Kolejni gracze zobaczą, że jest tam stabilnie, że można świetnie zarobić, a poziom sportowy jest wysoki i do tego stale idzie w górę będąc w pełni konkurencyjnym dla topowych lig.

Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Nowe informacje ws. przyszłości Piotra Zielińskiego
Sadio Mane zdradził powód odejścia z Bayernu. W tle Cristiano Ronaldo

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×