Warta bezdomna, prezydent stosuje uniki, a Poznań okrywa się wstydem

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Zieloni nigdy w najnowszej - i nie tylko - historii nie funkcjonowali w warunkach, w których mogliby zaproponować kibicom i sponsorom atrakcyjny produkt. Frekwencja w Ogródku była niska, bo nikt, kto miałby się zakochać w futbolu, nie postawiłby nogi na tak kiepskim obiekcie, a gdy już zdarzały się pojedyncze spotkania o wielką stawkę (jak choćby starcie z maja 2018, z Radomiakiem Radom, decydujące o awansie do Fortuna I ligi), klub i tak nie mógł wpuścić na trybuny więcej niż 1 tys. osób, bo nie organizował wtedy imprez masowych, gdyż nie było go na nie stać.

Koło się zamyka i w tym kontekście zarzucanie Warcie, że nie zbudowała wielkiej marki, jest zwyczajnie nieuczciwe.

Warta robi co może

Kolejnym absurdem w całej sprawie jest fakt, że prezydent Jaśkowiak wytyka Warcie sprzedaż stadionu, która miała miejsce 22 lata temu, podczas gdy obecny właściciel klubu Bartłomiej Farjaszewski funkcjonuje w nim od 2018 roku. Z tym, co robili jego poprzednicy na początku XXI wieku, nie ma nic wspólnego. Sam najpierw spłacił długi, a potem wprowadził drużynę do ekstraklasy w wyjątkowo trudnych okolicznościach.

Jednocześnie gospodarz miasta nie jest chętny wziąć na siebie odpowiedzialności za własnych poprzedników, którzy w przeszłości nie zrobili absolutnie nic, by Warcie pomóc, a wręcz ją marginalizowali - z Ryszardem Grobelnym na czele.

Sam klub nie prezentuje postawy roszczeniowej. Nikt przy Drodze Dębińskiej nie zakłada, że miasto w jednej transzy wyda 150-200 mln zł. Tyle według szacunków miałby kosztować kameralny obiekt, spełniający wymogi PKO Ekstraklasy. Koncepcja jest przede wszystkim taka, by inwestycję realizować etapami - budować trybunę za trybuną i w pewnym momencie osiągnąć pułap, który umożliwi Zielonym powrót do Poznania.

Wędka zamiast ryby

Mitem jest twierdzenie, że budowa obiektu będzie dotowaniem sportu zawodowego, bo również takie są głosy osób kwestionujących zasadność powstania na Wildzie nowego stadionu.

W Warcie działa kilka sekcji, a w samej piłkarskiej trenuje i gra kilkaset dzieci. Stadion dla Zielonych ma być ekologiczny i zaspokajać nie tylko potrzeby pierwszej drużyny. Klub już zrobił wiele, by udowodnić, że nie interesuje się wyłącznie ekstraklasową drużyną seniorską. W jego strukturach działają zespoły amp futbolu, czy blind futbolu (piłka nożna dla niewidomych, a także słabowidzących).

Niedawno Marcin Oleksy zdobył nagrodę w plebiscycie FIFA Puskas Award za najładniejszą bramkę roku. Został pierwszym Polakiem, który zapracował na takie wyróżnienie i pierwszym ampfutbolistą. Mówił o tym cały piłkarski świat, a wszystko dzięki temu, że ktoś przy Drodze Dębińskiej pomyślał o stworzeniu drużyny dla zawodników po amputacjach i dał im szansę zaistnienia w poważnym futbolu.

"Jeśli Warta chce mieć nowy stadion, musi znaleźć sponsora i go wybudować" - pisze Jacek Jaśkowiak. Tu znów mamy błędne koło, bo podczas rozmów z wieloma podmiotami pion marketingowy Zielonych słyszy, że do negocjacji można wrócić, gdy zarysuje się perspektywa powrotu Warty do domu.

Poza tym w polskich realiach oczekiwanie, że klub samodzielnie wybuduje stadion, jest mrzonką. Tylko jedna drużyna na szczeblu centralnym - Bruk-Bet Termalica Nieciecza - gra na obiekcie wybudowanym przez właściciela. Wszystkie pozostałe funkcjonują na stadionach miejskich - włącznie z Lechem, który jeszcze na początku XXI wieku też nie był tak stabilny jak teraz i borykał się z wieloma problemami. Jednak wtedy mógł liczyć na prezydenta Grobelnego, który wspierał nie tylko ideę budowy nowego stadionu przy ul. Bułgarskiej, ale też bieżącą działalność "Kolejorza", skutecznie przekonując ówczesnych radnych do głosowania uchwał z pomocą finansową.

Prezydent Jaśkowiak pomija cały kontekst historyczny, bywa też, że drastycznie mija się z prawdą. "Nie mam nic przeciwko temu, żeby Warta kupiła jakiś teren i zbudowała stadion, tak jak zrobiła to Legia Warszawa, która ma teraz piękny obiekt na wysokim poziomie" - stwierdził w autoryzowanej wypowiedzi dla Głosu Wielkopolskiego.

Jest to oczywista nieprawda, bo obiekt Legii został wybudowany za pieniądze publiczne. Kosztował 460 mln zł, a pieniądze na tę inwestycję radni Warszawy przegłosowali w czerwcu 2007 roku.

Warta nawet na ułamek takiego wsparcia nie mogła liczyć nigdy, jednocześnie stale wymaga się od niej, by robiła coś z niczego. Zieloni nie oczekują ryby. Chcą tylko wędki. Ryby złowią sami. Już to zresztą robią, mimo że od kilku lat dysponują chwytakiem zawieszonym na kiju z bambusa. Głupio jednak stale jeździć na zawody wędkarskie ze sprzętem budzącym uśmiech politowania.

W siedem lat zieloni przeszli ścieżkę z III ligi do ekstraklasy. Każdy z sukcesów był osiągany sensacyjnie, skromnymi środkami, bez godnej infrastruktury i głównie dzięki zaangażowaniu ludzi, którym los najstarszego poznańskiego klubu piłkarskiego nie był obojętny. Co jeszcze ma zrobić Warta, by uwiarygodnić się w oczach władz miasta?

Szymon Mierzyński

Czytaj także:
Czy to będą ostatnie derby Poznania? Właściciel Warty mówi o radykalnych krokach

Czy miasto powinno podjąć zdecydowane kroki, by wreszcie powstał nowy stadion dla Warty?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×