Nie zabrakło łez. Tak żegnał się Boruc
Artur Boruc rozegrał ostatni mecz w karierze. Był słynny "pajacyk" bramkarza, blisko stu kibiców z Glasgow, łzy, ale też mały zgrzyt na trybunach. W pożegnalnym spotkaniu zawodnika Legia zremisowała z Celtikiem 2:2.
Boruc stanął w bramce pierwszy raz od marca tego roku. Cztery miesiące wcześniej dostał czerwoną kartkę z Wartą Poznań i już więcej nie zagrał. "Dojechał" do końca kontraktu tylko trenując z drużyną. Do środowego wydarzenia przygotowywał się indywidualnie - chodził na siłownię, biegał. We wtorek gościnnie pojawił się na zajęciach Legii, by pobronić strzały.
Było widać, że Boruc dawno nie czuł murawy, miał kilka nerwowych zagrań, ale kilka razy bardzo dobrze się zachował. Rywale zbytnio go nie nękali, ale Boruc w jednej akcji zrobił słynnego "pajacyka" i zatrzymał gracza Celticu w sytuacji sam na sam. To była interwencja jak za najlepszych czasów zawodnika. Przy golach Reo Hatate i Daizena Maedy bramkarz nie miał nic do powiedzenia.
Kto spodziewał się wielkiego święta na trybunach na pewno czuje spory niedosyt. "Żyleta" dopingowała, skandowała nazwisko bramkarza, ale na najbardziej zagorzałej trybunie fanów zabrakło liderów grupy. Można interpretować to na wiele sposobów, najpewniej jednak wiązało się to z "aferą biletową" - wysokością wejściówek i tego, kto ma z tego meczu zarobić i ile.
Nie było zatem efektownej oprawy na Żylecie, z czego kibice Legii słyną, a jeden jedyny, bardzo skromny napis: "Artur, dziękujemy ci za wszystko - Zagłębie Sosnowiec".Legia Warszawa - Celtic Glasgow 2:2 (0:2)
0:1 - Reo Hatate 20'
0:2 - Daizen Maeda 43'
1:2 - Maciej Rosołek 46'
2:2 - Josue 66'
Warszawa Artura Boruca. Kibic w stroju piłkarza
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pozamiatał! Wolej Brazylijczyka robi furorę w sieci