Wiemy, co Artur Boruc będzie robił tuż po zakończeniu kariery

Artur Boruc zakończył piłkarską karierę i za tydzień rozegra swój ostatni mecz na stadionie Legii Warszawa. W środę na konferencji prasowej legendarny bramkarz zdradził, co będzie robił w najbliższych miesiącach.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Artur Boruc WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Artur Boruc
To będzie jedno z najgłośniejszych pożegnań tego lata w polskiej piłce, bo w przyszłym tygodniu ostatni mecz w karierze rozegra Artur Boruc. Przez lata stał się zasłużonym bramkarzem polskiej reprezentacji, błyszczał w Celtiku Glasgow oraz Fiorentinie, Southampton i Bournemouth. W Polsce stał się legendą Legii Warszawa, do której wrócił po 15 latach i zakończył w niej karierę.

W środę, podczas spotkania z dziennikarzami w Legia Training Center 42-latek zdradził, że z klubem będzie jeszcze związany po zakończeniu kariery. Odniósł się jednocześnie do afery wokół ceny biletów na jego pożegnalny mecz.

Nowa rola Boruca

- Nie mam profitów z biletów. Jedynie podpisałem umowę z klubem. Mój zakres obowiązków jest nieco większy. Zagram w meczu jako zawodnik, a dodatkowo będę odgrywać też rolę ambasadora - przyznał. Nową funkcję będzie pełnił jeszcze przez kilka miesięcy od pożegnalnego meczu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: widać geny po ojcu. Tak strzela syn Beckhama

- A potem nie wiem, co będzie. Chciałbym trochę pożyć. Mam w głowie kilka planów, chciałbym je zrealizować - dodał tajemniczo.

Żeby zobaczyć ostatni mecz Boruca, kibice Legii będą musieli zapłacić od 60 do 130 złotych za normalny bilet. Klub ma ulgi dla dzieci i posiadaczy karnetów. Jednak ceny wejściówek wywołały duże oburzenie wśród części fanów. Po ich opublikowaniu bramkarz napisał w mediach społecznościowych "zdumienie i poczucie żenady... Polska" opatrując to prześmiewczym transparentem z prezesem Legii, Dariuszem Mioduskim.

Nie wszystkim kibicom się to spodobało, na co zareagował Boruc. - Tu nie ma co wyjaśniać. Jeśli masz ochotę, przyjdź na mecz - dodał później.

- Nie jestem dobrą osobą, by pytać mnie o kwestię biletów i ich cen. Nie dobierałem kwot. Chcę po prostu pożegnać się z fanami - odpowiedział podczas spotkania z przedstawicielami mediów.
Artur Boruc w barwach Celtiku Artur Boruc w barwach Celtiku
Nie będzie kolegów z dawnych czasów

Rywalem Legii podczas pożegnalnego meczu 42-letniego piłkarza będzie Celtic Glasgow. To tam wyjechał z Warszawy i prezentował wybitną formę. Szkoci przyjadą w swoim obecnym składzie, nie będzie to zespół złożony z kolegów Boruca z boiska (pisaliśmy już o tym TUTAJ).

- Odszedłem z Celtiku dawno temu. Znajomych tam już praktycznie nie ma. Nie ma też zawodników, których specjalnie zapraszałbym na pożegnanie - tłumaczył.

- Uroniłem łzę podczas pożegnania z kadrą w 2017 roku, to duża część mojego życia. Z Legią jestem związany od czasów nastoletnich. O łzę będzie dużo łatwiej. Kiedy tylko miałem okazję, to przyjeżdżałem do Warszawy. Tu spędzam najlepsze momenty mojego życia - dodał.

Rozliczenie z przeszłością

Boruc żałuje, że ostatni sezon w karierze był tak nieudany dla jego klubu. W rundzie jesiennej drużyna wpadła w ogromny dołek, przez pewien czas była w strefie spadkowej, a sezon skończyła na dziesiątym miejscu.

- Chciałem zdobyć mistrzostwo i zagrać w europejskich pucharach i to się udało. Nie wiem, czy mam być szczęśliwy. Tym bardziej, że w pierwszym moim sezonie po powrocie graliśmy bez publiczności. A ostatni sezon to każdy wie jak wyglądał - analizował ostatnie lata przy Łazienkowskiej.

Ten ostatni sezon był szczególnie burzliwy. Legia była w kryzysie, a Boruc końcówkę sezonu spędził na trybunach. Był to efekt jego zachowania podczas meczu z Wartą Poznań, kiedy wyleciał za czerwoną kartkę po uderzeniu rywala. Za to i obrażenie arbitra w mediach społecznościowych, został ukarany finansowo przez Komisję Ligi. Kary nie zapłacił.

- To, czym zajmuje się Komisja Ligi, nie do końca do mnie przemawiało. Zaczęło się od ich pierwszej kary za mój wpis na Instagramie. To było śmieszne. W mojej głowie to, co zrobiłem, ma sens - wyjaśnił Boruc.

Legia wtedy próbowała się wygrzebać z kryzysu. To było tuż po szczytowym momencie, czyli po porażce na wyjeździe z Wisłą Płock. Wtedy ultrasi Legii zatrzymali zespół w drodze powrotnej i mieli uderzyć kilku piłkarzy. W autokarze był też Boruc, który przez dziennikarzy został zapytany, czy próbował powstrzymać fanatyków

- Nie pamiętam - odpowiedział krótko.

- Kiedy patrzę wstecz, to nie widzę sytuacji, w której chciałbym coś zmienić - podsumował swoją karierę.

W sobotę Legia Warszawa zainauguruje rozgrywki Ekstraklasy wyjazdowym starciem z Koroną Kielce. Z kolei w środę o godz. 18 zacznie się pożegnalny mecz Boruca, w którym rywalem będzie Celtic Glasgow.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Córka srebrnego medalisty zadebiutowała w Wielkim Szlemie. "To niezapomniane chwile"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×