Cudu nie było - Toyota po GP Monako

Kierowcy japońskiego zespołu swoją szansę na udany występ w niedzielnym Grand Prix Monako pogrzebali już w kwalifikacjach. Pomimo znacznej poprawy swoich pozycji, zarówno Timo Glock, jak i Jarno Trulli z Monte Carlo wyjadą bez punktów.

Mateusz Nikołajczuk
Mateusz Nikołajczuk

Timo Glock nie może być zadowolony z rezultatu zawodów na ulicznym obiekcie w Monako, jednak stara się szukać również pozytywnych stron swojego występu. - Muszę powiedzieć, iż finisz w czołowej dziesiątce jest lepszym rezultatem, niż mogłem się tego spodziewać na starcie wyścigu - stwierdził. - Mieliśmy dobre tempo w ostatniej części zawodów, ale gdy w Monako startuje się z alei serwisowej, nie można oczekiwać zdobycia punktów. Weekend tutaj zawsze chce się rozpocząć dobrze, a następnie przystosowywać samochód w zależności od tego, jak zmienia się tor. My jednak mieliśmy problemy już od pierwszego treningu. Patrzę z optymizmem na wyścig w Turcji i mam nadzieję, iż będziemy w stanie znacząco się poprawić - dodał 27-letni Niemiec.

Jarno Trulli przyznał, że niedzielny wyścig był dla niego szczególnie ciężki ze względu na niekorzystne ustawienie na starcie, które było wynikiem fatalnych kwalifikacji. - Z tej pozycji zawsze jest bardzo ciężko, a na dodatek moja strategia się nie sprawdziła. Wydawać się mogło, że byłem zawsze w złym miejscu i w niewłaściwym czasie, biorąc pod uwagę ruch na torze, który jest tutaj dużym problemem. Za każdym razem kiedy wykonywałem kilka dobrych okrążeń, musiałem zwalniać ze względu na wolniejsze bolidy przede mną, a wyprzedzanie tutaj jest niemożliwe. Teraz, kiedy ten trudny weekend się już zakończył, musimy o nim zapomnieć i skupić się na kolejnym wyścigu, gdzie z pewnością będziemy znacznie bardziej konkurencyjni - podkreślił doświadczony zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×