Adam Małysz o drugim etapie: Kiedy jechałem za szybko, Marton mnie strofował

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<i>- Końcówkę jechaliśmy spokojnie, bo mieliśmy mało powietrza w kołach. Spuściliśmy je, żeby łatwiej pokonać wydmy i potem nie chcieliśmy tracić czasu na ponowne tankowanie. Kiedy jechałem za szybko, Rafał Marton mnie strofował: ty, jeszcze Dakar cały przed nami</i> - tak Adam Małysz relacjonował jazdę podczas drugiego etapu Rajdu Dakar. Kierowca RMF Caroline Team został sklasyfikowany na 49. miejscu, a w klasyfikacji generalnej zajmuje 54. lokatę.

W tym artykule dowiesz się o:

- Fajne były na początku te szutry, było płasko. Jechałem, ile fabryka dała - opowiadał o drugim etapie Adam Małysz. - Potem zaczęły się wąwozy i rzeczne przejazdy. Jechaliśmy 10 kilometrów na godzinę i strasznie trzęsło. Były chyba trzy przejazdy przez wodę. W samochodzie było strasznie gorąco, szczególnie na wydmach. Zależało nam na utrzymaniu tempa - dodał.

Czytaj również: Wyniki 2. etapu -->

- Końcówkę jechaliśmy spokojnie, bo mieliśmy mało powietrza w kołach. Spuściliśmy je, żeby łatwiej pokonać wydmy, i potem nie chcieliśmy tracić czasu na ponowne tankowanie. Kiedy jechałem za szybko, Rafał Marton mnie strofował: ty, jeszcze Dakar cały przed nami.

- Inni nawet po kamieniach jechali bardzo ryzykownie i po chwili musieli się zatrzymywać. My najszybciej jechaliśmy jakieś 160 kilometrów na godzinę - opisywał Małysz.

Były skoczek narciarski przyznał, że najlepiej czuł się na początku odcinka. - Złapałem rytm i udało mi się wyprzedzić kilka załóg. Gorzej było na długich prostych. Nawet jak do kogoś podjeżdżałem, musiałem zwalniać, bo strasznie kurzyło i nic nie było widać - zakończył.

Źródło: rmf24.pl

Źródło artykułu:
Komentarze (0)