36-letni strażnik więzienny oraz "Rocky". Poznaj rywali Polaków na UFC w Glasgow

Dla jednego z naszych zawodników to "być albo nie być" w najbardziej prestiżowej federacji świata. Naprzeciw niego stanie człowiek, który na co dzień ma do czynienia z przestępcami.

Michał Fabian
Michał Fabian

W lipcu federacja UFC narzuciła szaleńcze tempo. W miniony weekend w Las Vegas odbyły się dwie gale, następnie we wtorek zorganizowano imprezę w San Diego, zaś w najbliższą sobotę kibice wypełnią SSE Hydro Arena w Glasgow.

Będzie to gala z polskimi akcentami. Na UFC Fight Night 72 zaprezentuje się dwóch naszych wojowników - Daniel Omielańczuk (rekord 16-5-1) i Paweł Pawlak (11-1). Zmierzą się - odpowiednio - z Chrisem de la Rochą i Leonem Edwardsem. "Prześwietliliśmy" przeciwników Polaków.
Występujący w wadze ciężkiej Omielańczuk przygotowywał się do pojedynku z Konstantinem Erokhinem (9-2). Rosjanin, który w ubiegłym roku znokautował w zaledwie 32 sekundy innego polskiego zawodnika Michała Andryszaka, wycofał się jednak z powodu kontuzji. Federacja UFC musiała znaleźć zastępcę.

Telefon do więzienia

26 czerwca zadzwonił telefon w... więzieniu Larch Corrections Center w Yacolt (w pobliżu Vancouver, stan Waszyngton). Słuchawkę podniósł Chris de la Rocha, na co dzień strażnik więzienny. 36-latek mało nie spadł z krzesła, gdy dowiedział się, o co chodzi. Dostał propozycję walki na gali UFC w Szkocji.

Choć zwykle Amerykanin szybko podejmuje decyzje, tym razem się zawahał. - Różne myśli krążyły mi po głowie. Odpowiedziałem: "Sprawdzę mój paszport i dam wam znać" - relacjonował. Wsiadł do samochodu, ruszył w stronę domu, nagle się jednak zatrzymał. - Uzmysłowiłem sobie: "Co ty wyprawiasz? Po prostu powiedz tak"! Oddzwoniłem i powiedziałem: "Nie wiem, o czym myślałem. Biorę tę walkę".

Zakontraktowanie de la Rochy było zaskoczeniem. Jak na sportowca dość "wiekowego", ma ubogie doświadczenie. Stoczył zaledwie cztery walki w zawodowym MMA. Wszystkie wygrał przed czasem, ale - poza DJ-em Lindermanem (byłym rywalem Michała Kity), którego znokautował - nazwiska jego przeciwników kibicom niewiele mówią.

Zobacz walkę de la Rochy z Lindermanem (nokaut od 6:50)

To sprawka menedżerów

- UFC już dawno przestało się kierować logiką, zatrudniając zawodników. Bardziej są to menedżerskie układy. Przy tej liczbie gal, które oni organizują, do UFC dostaje się wielu zawodników, którzy jeszcze 3-4 lata temu nie mieliby prawa pomarzyć o kontrakcie - mówi w rozmowie z naszym portalem Łukasz Jurkowski, były fighter, obecnie komentator MMA.

Sam de la Rocha przyznaje, że prawdopodobnie nigdy nie dostałby szansy od federacji Dany White'a, gdyby nie firma promotorska (First Round Management), z którą niedawno się związał.

36-latek z miejscowości Washougal w latach szkolnych trenował zapasy. Później postawił na jiu-jitsu. Pierwszy zawodowy pojedynek stoczył jesienią 2013 r. Ostatni - w marcu br., okraszony zdobyciem pasa mistrzowskiego mało znanej federacji Prime Fighting. Wygrał z Mattem Kovacsem przez duszenie zza pleców.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×