"Jasny gwint". Eksperci zachwyceni formą Marcina Tybury w walce wieczoru UFC

W walce wieczoru UFC Vegas 88 Marcin Tybura (25-8) efektownie pokonał Taia Tuivasę (15-7). Polak przetrwał nawałnicę ciosów rywala i już w 1. rundzie skończył rywala duszeniem zza pleców. Chociaż ten pojedynek nie trwał długo to był niezwykle efektowny... jak to w wadze cieżkiej.

Występ Polaka został również doceniony przez UFC, bowiem amerykańska organizacja przyznała Tyburze 50 tys. dolarów bonusu. Biorąc pod uwagę tę wygraną oraz jej styl można spodziewać się, iż nasz rodak niedługo znów może awansować w rankingu wagi ciężkiej (obecnie jest na 10. miejscu).

Ten występ bardzo spodobał się ekspertom od mieszanych sztuk walki. Na platformie X zaroiło się od pozytwynych wpisów. Większość z nich docenia niesamowitą formę Tybury, a część już wybiera myślami w przyszłość i szuka kolejnych rywali.

"KOCHAM TEGO GOŚCIA!" - zachwycał się Maciej Turski, dziennikarz Kanału Sportowego.

"Sądziłem, że Tybura nie da rady - sekunda nieuwagi i będzie przez pół godziny dochodził do siebie po uderzeniu młotem. A tu REWELACYJNY występ. Bardzo dobre sprowadzenie, niepodpalanie się w parterze. Super - fajny człowiek, niech mu wpadnie dodatkowe 50 tys. dolców" - skomentował Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski.

"Marcin Tybura naprawdę wojował ostro w stójce. Spodziewałem się, że będzie uważny, taktyczny, że spróbuje skupiać się na defensywie - a on szedł jak przecinak. Jasny gwint" - napisał Bartłomiej Sachura z portalu Lowking.pl.

"Co za występ, pięknie przetrwał burzę i ZDEMOLOWAŁ Tuivasę w parterze" - skomentował Patryk Prokulski, dziennikarz TVP Sport.

"Tybura po dzisiejszym zwycięstwie awansuje zapewne o jedną pozycję, na 9 miejsce w rankingu kategorii ciężkiej UFC. Widmo walk rewanżowych ze Spivakiem lub Volkovem jest mocno realne. Czy macie jakieś inne pomysły?" - rozmyślał Paweł Wyrobek z Polsatu Sport.

ZOBACZ WIDEO: Wszystko jasne! Wiadomo z kim Bartosiński zawalczy na gali KSW 94

Zobacz także: Materla poległ już w 1. rundzie Zobacz także: Joe Joyce wraca na dobre tory