Ukrywał to niemal przez całe życie. W końcu wyznał wstrząsającą prawdę

Mo Farah ujawnił prawdę, którą ukrywał przez niemal całe życie. Okazuje się, że czterokrotny mistrz olimpijski wiele razy kłamał na temat pochodzenia swojego oraz rodziny. Teraz obawia się, że straci obywatelstwo i tytuł szlachecki.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Mohammed Farah Getty Images / Michael Steele / Na zdjęciu: Mohammed Farah
To jedna z największych legend światowego sportu. Urodzony w Somalii biegacz jest czterokrotnym mistrzem olimpijskim. Podczas igrzysk w Londynie 2012 i Rio de Janeiro 2016 wygrywał rywalizację na 5 000 i 10 000 metrów. Od tego czasu Mohammed Farah był uwielbiany przez fanów w Wielkiej Brytanii.

Wpływ na to miała historia jego życia. W filmie dokumentalnym dla BBC1 biegacz powiedział, jaka jest wstrząsająca prawda o jego życiu. Okazuje się, że żył w kłamstwie od dziecka.

Posługiwał się fałszywym imieniem

Farah był szczery jak nigdy wcześniej. Okazuje się, że nawet jego imię i nazwisko zostało wymyślone. Naprawdę nazywa się Hussein Abdi Kahin. Do Wielkiej Brytanii był przemycony, by pracować jako służący. - Jest we mnie coś, czego nie wiesz. To tajemnica, którą ukrywałem od dziecka - powiedział w filmie emitowanym przez BBC1, a jego słowa cytuje "The Sun".

- Bardzo długo to ukrywałem. Było to trudne, ale nie chciałem temu stawić czoła. Chcę czuć się normalnie, zmierzyć się z tym i porozmawiać o faktach. Bez względu na konsekwencje, muszę opowiedzieć moją historię - dodał Farah.

Kłamstwa dotyczą między innymi jego ojca. Biegacz zawsze powtarzał, że był on konsultantem IT o imieniu Muktar, który urodził się i wychował w Londynie. Po latach przeniósł się do Mogadiszu i poznał jego matkę. Wrócili do Wielkiej Brytanii, gdy wojna domowa w Somalii rozwijała się.

Boi się utraty obywatelstwa

To było kolejne kłamstwo. Jego ojciec w rzeczywistości miał na imię Abdi i zginął w konflikcie, gdy przyszły biegacz miał cztery lata. - Poszedł doglądać bydła i nigdy nie wrócił. Był ogromny wystrzał. Jeden z kawałków trafił ojca w głowę. Nawet nie wiem, jak on wyglądał - wyznał.

Jego matka Aisha wysłała syna do sąsiedniego Dżibuti, by w ten sposób zapewnić mu bezpieczeństwo. Jeden z krewnych pomógł jednak w nielegalnym przemycie dzieciaka do Wielkiej Brytanii.

Gdy miał 8 lat, trafił do Wielkiej Brytanii. Wtedy powiedziano mu, że nazywa się Mo Farah i w zamian za jedzenie ma opiekować się rodziną ciotki. - Najtrudniejszą rzeczą jest przyznanie się przed sobą, że ktoś z mojej rodziny mógł być zamieszany w handel mną - dodał. Teraz obawia się utraty brytyjskiego obywatelstwa, gdyż we wniosku o nie podał nieprawdziwe dane.

Po latach poznał matkę

Matkę poznał dopiero jako nastolatek. Klient w somalijskiej restauracji, w której pracował, powiedział mu, że spotkał się z jego mamą. - Zapytałem, czy ona żyje, a on odpowiedział: tak, żyje i pokazał mi zdjęcie. Później pokazał mi taśmę z nią. To nie było zwykłe nagranie. Śpiewała dla mnie smutne piosenki. Słuchałem tego całymi tygodniami. Później po raz pierwszy zadzwoniłem do mamy - wyznał.

W filmie wystąpiła także jego matka Aisha. - Nigdy nie sądziłam, że zobaczę swoje dziecko żywe. Żyliśmy w miejscu, gdzie nie było niczego. Myśleliśmy, że umieramy. Wybuchy to było wszystko, co słyszeliśmy. Odesłałam syna z powodu wojny - powiedziała o wstrząsającej rodzinnej historii.

Czytaj także:
"No więzienie". W takich warunkach Polacy mieszkają w USA
Absurd na mistrzostwach świata. Kwadratowa bieżnia dla zawodników!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×