Trener Śląska nie gryzł się w język! "Pozwolili Anwilowi na więcej"
Petar Mijović dał jasno do zrozumienia, że nie podobała mu się praca sędziów w meczu z Anwilem Włocławek (74:80). Trener Śląska narzekał na różne kryteria oceny sytuacji po obu stronach parkietu. Ma rację?
Gorąco było także na konferencji prasowej, gdy trener gospodarzy Petar Mijović zaczął rozprawiać na temat pracy sędziów. Czarnogórzec nie gryzł się w język. Narzekał na różne kryteria oceny sytuacji po obu stronach parkietu.
- Chciałbym powiedzieć jedną rzecz. Anwil w drugiej połowie podniósł poziom agresji, co było do przewidzenia. W III i IV kwarcie szybko znaleźli się w sytuacji korzystnej, bo po dwóch-trzech minutach byli "w bonusie", wymusili cztery przewinienia. Przez to wrócili do meczu, złapali swój rytm. Z kolei my musieliśmy czekać na taką sytuację przez 7-8 minut! Uważam, że oni (sędziowie - przy. red.) pozwolili rywalom na zbyt dużą agresję w drugiej połowie - mówił Petar Mijović, szkoleniowiec WKS-u Śląska.
ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!Wrocławianie w całym spotkaniu mieli o pięć przewinień więcej na swoim koncie niż goście z Włocławka (22-17). Policzyliśmy faule w drugiej połowie - w tej części meczu gospodarze mieli ich dwa razy niż rywale (14-7). W trakcie III i IV kwarty było widać dużą frustrację we włocławskim obozie po decyzjach arbitrów. Były momenty, że nawet cała ławka wstawała i kontestowała gwizdki sędziów. Trener Mijović miał do nich spore pretensje. Nawet wspomniał nazwisko rozgrywającego Anwilu Kamila Łączyńskiego, który - jego zdaniem - grał bardzo często na pograniczu faulu. Czarnogórzec liczy, że arbitrzy przeanalizują ten mecz i wyciągną odpowiednie wnioski.
- Nie odgwizdywali im przewinień mimo mocnego kontaktu, z kolei po drugiej stronie było zupełnie inaczej. Anwil był bardzo agresywny, a gwizdki sędziów milczały. Zwłaszcza przy sytuacjach z Kamilem Łączyńskim. Mam nadzieję, że sędziowie - tak jak trenerzy i zawodnicy - przeprowadzą analizę i nie doprowadzą do takiej sytuacji w kolejnych meczach - zaznaczył Czarnogórzec.
Śląsk - w hicie 5. kolejki PLK - miał trudne zadanie, bo do meczu przystąpił bez trzech podstawowych zawodników: Jakuba Karolaka (skręcenie stawu skokowego), Ivana Ramljaka (problem z zębem) i Justina Bibbsa (zerwanie ścięgna Achillesa). Mimo dużych problemów kadrowych, wrocławianie grali jak równy z równym z liderem PLK.
W trakcie I połowy gospodarze osiągnęli nawet 17-punktową przewagę, pokazując najlepsze oblicze w tym sezonie. Gra Śląska mogła się podobać. Po przerwie role się odwróciły. Anwil podkręcił tempo, a osłabieni wrocławianie z każdą kolejną minutą mieli coraz mniej sił. Warto dodać, że Łukasz Kolenda nie zszedł z boiska nawet na sekundę!
- Oglądaliśmy dwa oblicza Śląska Wrocław. W pierwszej połowie graliśmy świetnie, byliśmy skupieni, zaangażowani i zdeterminowani. Wszystko wyglądało perfekcyjnie i nie przez przypadek mieliśmy 15-punktową zaliczkę - mówił Mijović.
- W drugiej połowie niestety stało się to, czego się spodziewaliśmy. Przystąpiliśmy do meczu bez trzech kontuzjowanych zawodników. W tym spotkaniu nie mogliśmy z nich skorzystać, co nas sporo kosztowało w 4. kwarcie. Wąska rotacja na obwodzie mocno nam utrudniła życie, zawodnicy byli zmęczeni, brakowało im sił - tłumaczył.
W czwartej kwarcie do gry włączył się lider włocławian Jonah Mathews. Amerykanin znów pokazał, że warto było go ściągać do Polski. Na różne sposoby zdobywał punkty, ale też znakomicie pracował w defensywie. Na jego grę przyjemnie się patrzy, to gracz, który ma spore umiejętności. Matthews zdobył w tej części meczu aż 12 punktów
- Anwil to bardzo utalentowany zespół. Mają sporo zawodników o dużym potencjale, którzy pokazali to w czwartej kwarcie. Niestety popełniliśmy kilka złych decyzji, co odbiło się na końcowym wyniku. Daliśmy Anwilowi wrócić do gry. Uważam, że przez trzy kwarty naprawdę dobrze broniliśmy - podkreśla Mijović.
Czarnogórca zapytaliśmy o możliwe wzmocnienia drużyny przed rozpoczynającym się już niedługo sezonie w rozgrywkach EuroCup. "Czy ktoś dołączy za Bibbsa?" - Zobaczymy - odpowiedział bardzo wymownie.
Wrocławianie z bilansem 2:4 zajmują miejsce w środku tabeli PLK. W następnej kolejce zagrają na wyjeździe z Czarnymi Słupsk.
Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Bardzo mały margines błędu. Ale to dobrze! [WYWIAD]
Droga przez mękę, czyli tak budowano Anwil. Trener z ważnym apelem: nie wieszajcie medali!
Ponad 5 mln w budżecie i walka o pierwszą czwórkę. W Sopocie mierzą wysoko [WYWIAD]
Maciej Bojanowski: Anwil? To spełnienie marzeń! [WYWIAD]
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.