Gortat bohaterem ogromnego graffiti

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcin Gortat - wychowanek Łódzkiego Klubu Sportowego, a obecnie zawodnik Orlando Magic i Reprezentacji Polski, został głównym bohaterem ogromnego graffiti, które powstało na jednej z łódzkich kamienic. Dzieło to jest jednym z elementów promujących zbliżające się Mistrzostwa Europy w koszykówce EuroBasket 2009 i Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet - a więc dwie wielkie imprezy, które we wrześniu odbędą się m.in. w Łodzi.

W tym artykule dowiesz się o:

Graffiti ma wielkość 630 metrów kwadratowych, a jego zrobienie zajęło artystom ponad 5 tygodni, podczas których zużyli ponad 400 litrów farby. Końcowy efekt budzi jednak uznanie zarówno władz miasta, mieszkańców, jak i samego głównego bohatera.

Jak powiedział Wiceprezydent Miasta Łodzi - Włodzimierz Tomaszewski, który wraz z Marcinem Gortatem dokonali uroczystego odsłonięcia murale, jest to znakomite miejsce, ponieważ "wita wjeżdzających do Łodzi od północy jako miasto sportu, jakim będzie Łódź we wrześniu". Praca autorstwa Pawła Herta "Ovcy" i Sławomira Krysiaka "Meisala", przedstawia przede wszystkim Marcina Gortata w koszulce reprezentacji Polski. W tle znajdują się postacie innych sportowców, a całość wieńczy herb Łodzi i napis "Łódź - Gospodarz Mistrzostw Europy".

- Cieszę się oczywiście z tego, że zostałem bohaterem takiego dzieła. Nie każdy może się pochwalić pomnikiem, zwłaszcza za życia, a to po części tak mogę odbierać, ponieważ moja podobizna znalazła się tutaj "na stałe" - żartował Gortat. - A mówiąc poważnie, jest to bardzo dobry sposób na promocję sportu w Łodzi i wrześniowych Mistrzostw Europy i to w dodatku w bardzo ważnym dla mnie miejscu - na Bałutach, na których się wychowałem - dodał nasz jedynak w NBA, rozdając jednocześnie dziesiątki autografów i pozując do wielu zdjęć. Pojawienie się Marcina na jego rodzinnych Bałutach, choć o wczesnej godzinie i tylko chwilowe, zgromadziło wielu mieszkańców, zwłaszcza tych najmłodszych. Każdy chciał otrzymać piłkę, podpis, czy też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Tradycyjnie już Marcin nie potrafił nikomu odmówić, choć był nieustannie poganiany przez swojego asystenta, który powtarzał mu, że za chwilę musi się stawić na treningu kadry naszego kraju.

Źródło artykułu: