Patryk Nowerski - I liga i nowa rola. "Rezygnacja ze sportowych ambicji? Uważam to za sukces" [WYWIAD]

Może się wydawać, że zrezygnowałem ze swoich ambicji jeżeli chodzi o koszykówkę. Ja jednak uważam za sukces to, że udało mi się znaleźć rozwiązanie, które pozwoli mi zarówno na grę w koszykówkę, jak i rozwój w innej dziedzinie - mówi Patryk Nowerski.

Pamela Wrona
Pamela Wrona
Patryk Nowerski PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Patryk Nowerski
Pamela Wrona, WP SportoweFakty: Powiedział pan niedawno, że gdyby nie koszykówka, prawdopodobnym kierunkiem byłaby kulturystyka. Czy właśnie to wpłynęło na pana decyzję odnośnie sezonu 2020/21?

Patryk Nowerski, koszykarz Dzików Warszawa: Trening siłowy był zawsze bardzo ważnym aspektem w moim życiu. Od dawna myślałem o tym, aby zostać trenerem przygotowania motorycznego, jednak dopiero po zakończeniu swojej kariery jako koszykarz. Jako, że tegoroczne wydarzenia zmusiły - myślę wielu z nas - do zastanowienia się nad swoją przyszłością, postanowiłem spróbować pogodzić te dwie rzeczy.

I zdecydował się pan na klub, który zadebiutuje na zapleczu ekstraklasy.

W swojej karierze grałem w zespołach z Jaworzna, Sosnowca i Katowic, więc mam już niemałe doświadczenie jeżeli chodzi o beniaminki na parkietach pierwszej ligi. Wiem, że jest to wyzwanie. Co mnie skłoniło do tej podjęcia takiej decyzji? Na pewno profesjonalizm organizacji Dziki Warszawa oraz trener Piotr Bakun, który kiedyś wyciągnął rękę i dał szansę chłopakowi znikąd zawodowo pobiegać za piłką.

ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność

Koszykówką będzie musiała się panem podzielić. Jakie są plany Patryka Nowerskiego?

Konsekwentne realizowanie wyznaczonych celów. Od dawna ludzie prosili mnie o rady, zadawali pytania: "kiedy w końcu będziesz tym trenerem?". Jestem po kursach, cały czas się doszkalam, więc to najwyższy czas. Nie zamykam się tylko na kluby fitness. Docelowo celuję w poprawę zdolności motorycznym koszykarzy. Chcę przekazać swoją wiedzę i doświadczenie boiskowe. Dwa lata w Legii u Adama Blechmana pokazały mi, jak wygląda to na najwyższym poziomie, więc wiem jak to powinno funkcjonować. Jako zawodnik łatwiej mi dotrzeć do ćwiczącego, ponieważ doskonale rozumiem jego potrzeby. Chcę to robić na poważnie, dlatego ruszyłem ze swoją stroną internetową (www.patryknowerski.pl), aby łatwiej można było mnie znaleźć i łatwiej nawiązać kontakt.

Kiedy pan poczuł, że chce powoli spełniać się w nowej roli?

Planowałem to od dłuższego czasu ponieważ sprawia mi to przyjemność, lecz zawsze czułem się niewystarczająco przygotowany, by zajmować się tym profesjonalnie. Jako, że w tym roku sezon skończył się wcześniej, miałem możliwość doszkolić się poprzez liczne kursy i szkolenia. Ta wiedza, którą dzięki nim zdobyłem, pozwoli mi teraz w pełni spełniać się w nowej roli.

Co położył pan na szali, dokonując wyboru?

Dla jednych może się wydawać, że zrezygnowałem ze swoich ambicji jeżeli chodzi o koszykówkę. Ja jednak uważam za sukces to, że udało mi się znaleźć rozwiązanie, które pozwoli mi zarówno na grę w koszykówkę, jak i rozwój w innej dziedzinie.

Było zainteresowanie z Energa Basket Ligi?

Tak, oczywiście dostałem inne propozycje, w tym także z PLK. Jednak tym razem, jako, że planowałem także rozwój poza koszykówką, musiałem brać pod uwagę również lokalizację.

Myślał pan o tym, jak pogodzić swoje plany, ale grając w ekstraklasie?

Na początku brałem to pod uwagę lecz w PLK jest więcej jednostek treningowych, terminarz jest rozciągnięty na cały tydzień przez co ciężej jest znaleźć czas na dodatkowe zajęcie. Póki zakładam koszulkę danego klubu nie wyobrażam sobie nie dawać z siebie 100 proc. - oznaczałoby to brak szacunku do reszty drużyny i kibiców. Treningi indywidualne będą tak dobierane, aby nie kolidowały z byciem zawodnikiem Dzików Warszawa.

Wydaje się, że wiele osób może się dziwić, że świadomie wraca pan na zaplecze PLK. Jak pan do tego podchodzi?

Decyzja ta była dogłębnie przemyślana. Wpływ na nią tak jak już powiedziałem, miało wiele czynników, w tym także stabilizacja. Jak wiadomo, życie sportowca wiążę się z wieloma przeprowadzkami, co nie tylko w pewnym momencie życia staje się uciążliwe, ale też ogranicza rozwój zawodowy w innej dziedzinie. Podchodzę do tego tak, że jestem w mieście i w klubie, w którym jestem, co umożliwi mi spełnianie się w nowej roli i za to jestem wdzięczny. Nie rzucam koszykówki - chcę nabrać ogłady i się zabezpieczyć.

W tym zawodzie ważne jest, aby mieć plan B?

W koszykówce? Jeżeli chcesz osiągnąć sukces i jesteś zdeterminowany, nie możesz kalkulować. Pakujesz się i jedziesz tam gdzie dostajesz szansę bo druga może się już nie wydarzyć. Jeżeli masz inne priorytety jak miejsce zamieszkania, bliscy i rodzina lub zaczniesz się zastanawiać nad tym co stanie się w przypadku kontuzji, dobrze jest mieć w zanadrzu jakiś pomysł na siebie.

Skąd takie podejście?

Wizja, jako koszykarz, który budzi się i idzie spać z piłką do kosza zawsze mnie bawiła. Obraz naszego zawodu, uważam, że jest dość podkolorowany. Ludzie nie widzą wyrzeczeń i trudnych decyzji, które podejmujemy przed każdym kolejnym sezonem. Nikt nie mówi jak wygląda życie zawodnika, gdy sezon się skończy. Opowiem jedną anegdotę. Niedawno siedziałem z tatą, który dopiero co wrócił zza granicy. Mówi: "Ale bym sobie jakiś mecz w telewizji obejrzał". Odpowiadam: "A co ja mam powiedzieć? Ty straciłeś rozrywkę, a ja straciłem pracę". To mi dało do myślenia.

Ma pan wrażenie, że nie każdy patrzy na to w ten sposób?

Oczywiście. Mało kto patrzy na to pod tym względem. Wiem, że może to kogoś dziwić, że nie mam nawet trzydziestki, pewnie będą pojawiać się pytania "a dlaczego tak szybko?". Przecież z niczego nie rezygnuje, zawsze umiałem to pogodzić. Skończyłem technikum, następnie studia będąc czynnym zawodnikiem.

Po prostu, za dużo rzeczy się dzieje. Ile jest historii, że przychodzi chłopak i zaraz go nie ma? Tego się zawsze obawiałem, że to skończy się z dnia na dzień. Chciałem na pewne rzeczy się przygotować, lubię mieć drugą opcję i robić coś dla siebie. To nie będzie tak, że rzucam wszystko. Im dłużej będę w koszykówce, tym bardziej będę mógł się doszkolić w tym, co chcę robić docelowo. Będę patrzeć na to z innej perspektywy, nawet na to w jaki sposób poruszają się chłopaki i wyciągać z tego wnioski.

Dlatego będzie pan przekazywać swoją wiedzę dalej.

Młodszym kolegom staram się uświadamiać, że nie zawsze jest tak jak sobie założymy. Trzeba mieć z tyłu głowy, że koszykówka nie będzie z nami zawsze. Wiadomo, że każdy chce być na szczycie i celuje jak najwyżej, ale jak już wejdziecie w tę karuzelę, zaczniecie się zastanawiać do dalej. Często odpuszcza się szkołę, myśląc, że będzie się grać nie wiadomo gdzie i za jakie pieniądze. Doskonale to rozumiem, lecz należy ocenić realnie jakie masz na to szanse. Zawsze zadaje sobie pytanie: "Kto pamięta o tobie pierwszy dzień po zakończeniu sezonu jak przestaniesz grać w kosza?" Znikasz - taka jest odpowiedź. Musisz po prostu robić coś dla siebie.

Zobacz także: Z parkietu do studia tatuażu. Jakub Fiszer: Zacząłem inaczej odbierać koszykówkę
Koszykówka. Tropem warszawskich Dzików. Michał Szolc: Nie interesuje mnie przeciętność

Czy jesteś zaskoczony wyborem Patryka Nowerskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×