NBA. Minus 10 i 30 sekund do końca. Trener Chicago Bulls wziął przerwę. Tłumaczy, dlaczego

Jim Boylen wykorzystuje każdą możliwość, aby przećwiczyć warianty gry. Trener Chicago Bulls poprosił o przerwę, kiedy jego drużyna przegrywała 10 punktami na 30 sekund przed końcem meczu z Phoenix Suns.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Jim Boylen Getty Images / Joe Robbins / Na zdjęciu: Jim Boylen
Trener Chicago Bulls, Jim Boylen, poprosił o przerwę na 30,2 sekundy przed końcem spotkania i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby jego zespół nie przegrywał wtedy 10 punktami (102:112). Wynik był więc już praktycznie przesądzony, a przedłużenie meczu teoretycznie mogło tylko pogłębić frustrację graczy gospodarzy, którzy przegrali z Phoenix Suns na własnym parkiecie w hali United Center.

Lider Bulls, Zach LaVine kiwał głową i wydawało się, że mówi do siebie "czemu bierzemy time-out, skoro tracimy do nich tyle punktów?". Chicago ponieśli ósmą porażkę z rzędu, a bilans 19-34 umiejscawia ich aktualnie na 11. miejscu w Konferencji Wschodniej.

Jim Boylen wyjaśniał swoją kontrowersyjną decyzję w pomeczowej rozmowie z dziennikarzami: - Staraliśmy się zdobyć trzy punkty i wyegzekwować akcję, nad którą pracowaliśmy - mówił w rozmowie z NBC Sports Chicago. - Uważam, że ich pressing podczas wybijania przez nas piłki sprawiał nam kłopoty przez cały wieczór. Mieliśmy problem z prostym wprowadzeniem piłki do gry - tłumaczył niezadowolony opiekun "Byków".

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

54-latek chce wykorzystać każdy moment, aby przekazać coś swoim podopiecznym. Boylen przyznał też, że nie dba o opinię innych i najważniejsze dla niego jest to, żeby nauczyć czegoś dobrego swoich zawodników.

Zach LaVine, zapytany przez dziennikarzy o time-out w końcówce meczu tylko się uśmiechnął. - To jest jego praca - śmiała się gwiazda NBA. - On powiedział mi, że lubi pracować nad rzeczami, które ćwiczymy na treningach. Jim Boylen jest trenerem. Może wziąć przerwę kiedy tylko chce - komentował Zach LaVine.

- Byłem po prostu sfrustrowany, bo do pewnego momentu graliśmy bardzo dobrze, a później straciliśmy kontrolę. Jednak jeśli przegrywasz 10 punktami na 30 sekund przed końcem, to na pewno trudno jest zachować koncentrację - dodawał 24-latek. LaVine i Boylen spotkali się nawet po meczu i porozmawiali, aby oczyścić atmosferę. U żadnego z nich nie ma niechęci do drugiego.

To nie był pierwszy raz, kiedy trener Bulls zdecydował się na taki ruch w kontrowersyjnych okolicznościach. Goście z Chicago na minutę i cztery sekundy przed końcem meczu w Toronto przegrywali z Raptors 102:127, a 54-latek poprosił o przerwę. - Jimie Boylenie, co robisz?! - pytali wtedy komentatorzy TSN podczas transmisji na żywo.

Czytaj także: Dwyane Wade uhonorowany przez Miami Heat. Wygłosił emocjonalną przemowę, w której mówił o Kobem Bryancie
Lakers w kwietniu czekają trzy mecze w trzy dni. Znamy termin ich derbów z Clippers 

Czy popierasz trenera Chicago Bulls, Jima Boylena?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×