EBL. Odmieniona PGE Spójnia potwierdziła rosnącą formę. Polpharma nie realizowała planu
- Bardzo się cieszę, że po wygranym meczu z Asseco Arką na spotkanie z Polpharmą wyszliśmy z bardzo dobrą energią. Pokazaliśmy, że to nie był przypadek. Ten styl nam odpowiada i będziemy się go trzymać - powiedział trener Jacek Winnicki.
- Gratuluję zawodnikom zaangażowania. Bardzo słaba tylko trzecia kwarta. Straciliśmy w niej 29 punktów, czyli więcej niż w całej pierwszej połowie. Gra została uporządkowana w czwartej kwarcie. Taka jest koszykówka. Uczulałem zawodników, że chwila nieuwagi i wynik spadł do 12 punktów jednak kontrolowaliśmy to spotkanie - analizował niedzielny pojedynek trener Jacek Winnicki.
Czytaj też: Tajemnicza absencja i dziwne zachowanie. Ben Emelogu opuści Asseco Arkę?
Na papierze dysponował on pełnym składem, ale w rzeczywistości brakowało dwóch koszykarzy. Do gry nadal nie wróci Piotr Pamuła, a w niedzielę nie mógł wystąpić też Tomasz Śnieg. - Tomek doznał drobnego urazu w końcówce ostatniego treningu koszykarskiego, jaki mieliśmy przed meczem. Nie chcieliśmy ryzykować. Sytuacja się poprawia. W poniedziałek ma kontrolne USG i wtedy będziemy wiedzieli więcej, kiedy wróci do gry - tłumaczył szkoleniowiec PGE Spójni.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Coś złego dzieje się z Maciejem Kotem. "Jego największym problemem jest on sam"- Możemy być zadowoleni z tego, że dzielimy się piłką. Gdy gramy zespołowo, piłka chodzi w ataku, każdy ma wolne pozycje to trafiamy. Ray jest w niesamowitej formie strzeleckiej. Miejmy nadzieję, że tak będzie dalej - tłumaczył Kacper Młynarski.
Polpharma zaskoczyła w pierwszej połowie. Miała wysoką skuteczność w rzutach za dwa punkty (11/16), ale forsowała próby z za linii 6,75 metra (zaledwie 2/12). Okazuje się, że plan był inny. - Wygrał zespół dużo lepszy, który od początku narzucił swój styl. Mieliśmy trochę inne założenia na ten mecz natomiast niestety nie byliśmy w stanie ich zrealizować przez bardzo agresywną obronę PGE Spójni - przyznał trener Marek Łukomski.
Zobacz także: Legia Warszawa szuka skrzydłowego
- Niepokojące jest to, że gramy dopiero wtedy, jak presja z nas schodzi. Przy -21 do przerwy wychodzimy na trzecią kwartę i zaczynamy grać swoją koszykówkę. Wtedy wyglądamy dobrze. Realizujemy to, co sobie założyliśmy natomiast mecz trwa 40 minut, a nie tylko 20. Trzeba było to realizować od początku meczu - dodał trener ekipy, która z trzema zwycięstwami zamyka tabelę.
- Grali agresywnie. Zmuszali nas do błędów. Nie zaczęliśmy meczu tak, jak byśmy chcieli. Pierwsza połowa ustawiła mecz. Zwłaszcza, jak mamy taki młody zespół ciężko odrabiać takie straty - wtórował mu kapitan, Paweł Dzierżak.