Protesty w Libanie. James Florence bez pracy. Amerykanin chciałby wrócić do Polski
- Polska to mój drugi dom. Chciałbym wrócić i dalej grać w koszykówkę - pisze na Instagramie James Florence, który musiał opuścić Liban z powodu zamieszek na ulicach. Liga została zawieszona. Amerykanin wrócił do domu. Czeka na oferty.
Amerykanin obrał dość egzotyczny kierunek, ale nie jest tajemnicą, że tam największym gwiazdom płaci się olbrzymie pieniądze.
W kuluarach mówi się o kwotach w wysokości około 20 tysięcy dolarów miesięcznie. Takich pieniędzy nikt mu w Polsce nie mógł zagwarantować.
ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"Florence szybko zaaklimatyzował się w Libanie. Dobrze czuł się w nowym miejscu. Na swoim Instagramie często publikował zdjęcia i filmy. Pokazywał, jak wygląda codzienne życie w Libanie.
Konflikt na tle politycznym sprawił, że Florence nie mógł zademonstrować tamtejszej publiczności swoich nieprzeciętnych umiejętności. Protesty w Libanie rozpoczęły się w połowie października. Setki tysięcy demonstrantów domagają się odejścia całej klasy rządzącej. Na ulicach Bejrutu jest bardzo niespokojnie. Ludzie palą opony, zamknięte są szkoły i instytucje. We wtorek podczas zamieszek w stolicy zginęła osoba. To pierwsza ofiara śmiertelna.
Liga koszykarska w Libanie została zawieszona. Tym samym zawodnicy zostali bez pracy. Florence opuścił kraj i przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. Jego agent szuka mu nowego klubu. Na Instagramie koszykarz mówił wprost, że bardzo chciałby wrócić do Polski. - Polska to mój drugi dom. Chciałbym wrócić i dalej grać w koszykówkę - zdradził.
Byłoby ciekawie... pic.twitter.com/dJKt1RO0ui
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) November 12, 2019
Amerykanin ma za sobą znakomity rok w barwach Arki Gdynia. Koszykarz przeciętnie notował ponad 17 punktów i cztery asysty na mecz. Był jedną z najjaśniejszych postaci w rozgrywkach. Na jego popisy patrzyło się z dużą przyjemnością. Miał cztery spotkania, w których rzucił ponad 30 punktów. Najwięcej (38) zaaplikował Anwilowi w serii półfinałowej.
Deklarował chęć dalszej współpracy z trenerem Frasunkiewiczem, który w pełni mu zaufał i dał dużo wolności w ataku. Jego nazwisko pojawiało się w koncepcji zespołu na przyszły sezon, ale ostatecznie na rozegranie wybrano Phila Greene'a, a rolę lidera powierzono Joshowi Bosticiowi.
Czy teraz wróci? Trudno powiedzieć. Kluby z czołówki, które mogłyby zagwarantować mu solidne pieniądze, mają już zakontraktowanych rozgrywających. A on sam nie chce trafić do zespołu, który nie ma dużych ambicji.
Zobacz także: EBL. Łukasz Majewski: Taka szansa mogła się długo nie pojawić