Mistrzostwa świata w koszykówce. Adam Hrycaniuk: Przyjechaliśmy, jako "no name", a wyjeżdżamy jako ósma drużyna świata

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Zhong Zhi / Na zdjęciu: Adam Hrycaniuk
Getty Images / Zhong Zhi / Na zdjęciu: Adam Hrycaniuk
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski koszykarzy zakończyła mistrzostwa świata na ósmym miejscu. W ostatnim meczu Biało-Czerwoni przegrali 74:87 z Amerykanami. - Przez te półtora miesiąca była niesamowita chemia w drużynie - mówił Adam Hrycaniuk.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Polski w sobotę rozegrała swój ostatni mecz na mistrzostwach świata w Chinach.

- Przyjechaliśmy jako no name, jeżeli chodzi o światową mapę koszykówki, a wyjeżdżamy jako ósma ekipa turnieju - powiedział TVP po meczu z USA nasz środkowy Adam Hrycaniuk. - Poziom turnieju był bardzo wysoki. Przeszliśmy ciekawych i mocnych przeciwników. Jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia.

"Bestia", jak i cała drużyna, ma za sobą bardzo dobry turniej. Tradycyjnie nikogo się nie bał, stawiał rywalom trudne warunki w defensywie.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

Zobacz także. Mistrzostwa świata w koszykówce: Polacy podjęli rękawicę, ale Amerykanie lepsi

- Odnieśliśmy cztery mocne zwycięstwa. Przegraliśmy z kolei m.in. z Argentyną i Hiszpanią, które w niedzielę zagrają w wielkim finale. Te mistrzostwa będziemy wspominać bardzo dobrze, a emocji, które nam towarzyszyły, nie da się opisać - mówił Hrycaniuk.

35-latek chwalił sobie atmosferę, jaka panuje w reprezentacji. - Przez te półtora miesiąca chemia była niesamowita. Rozegraliśmy fajny turniej i zostanie on w pamięci tak nam, jak i polskim kibicom. Myślę, że do kraju możemy wracać z podniesioną głową - dodał.

Na zakończenie Biało-Czerwoni rywalizowali z USA i wszyscy mówili o tym, jako o wisience na torcie. Podopieczni Mike'a Taylora postawili się faworytom i gwiazdom z parkietów NBA. - Miękkiej gry nie było. To nie był tak łatwy mecz dla Amerykanów, jak im się wydawał - komentował "Bestia". - Była dobra komunikacja w obronie, w drugiej połowie ruszył też atak. Chłopaki z USA może będą niektórych z nas kojarzyć i odnajdą Polskę na mapie. Zasłużyliśmy na to na tym turnieju.

Czy Polska na stałe zagości w czołówce światowej koszykówki? - Chciałbym, żebyśmy wrócili, ale jednego dnia jesteśmy, a drugiego można szybko zniknąć. Trzeba kontynuować sukcesy i robić krok po kroku. Nie da się zaistnieć w dwa dni. My pracowaliśmy na to z trenerem Taylorem przez pięć lat i doszliśmy do bardzo dobrego momentu - zauważył Hrycaniuk.

Zobacz także. Mistrzostwa świata w koszykówce. Adam Waczyński: Wielcy odpadli, a my graliśmy do końca

- Przyszłość? Mam nadzieję, że Polska będzie w jeszcze lepszej sytuacji niż jest teraz, ale wszystko to trzeba robić z głową - dodał. Czy on sam nadal będzie pracował na to miejsce wspólnie z Biało-Czerwoną kadrą?

- Na pewno będę chciał w kadrze być jak najdłużej. Z trenerem współpracuje mi się doskonale, a my jesteśmy jak wielka rodzina. Ten turniej jeszcze bardziej nas wszystkich zbliżył - zakończył zawodnik, który w nowym sezonie będzie grał w Asseco Arce Gdynia.

Źródło artykułu:
Czy Adam Hrycaniuk rozegrał bardzo dobry turniej w Chinach?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)