Brooklyn Nets. W tym szaleństwie jest metoda. Nowa siła w NBA

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: Kevin Durant
Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: Kevin Durant
zdjęcie autora artykułu

Brooklyn Nets okazali się królem pierwszego dnia karuzeli transferowej w NBA. Ekipa z Nowego Jorku poszła na całość, zatrudniając jednej nocy Kevina Duranta, Kyrie Irvinga czy DeAndre Jordana. Klub czekają tłuste lata.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Wielka przemiana[/b]

Jeszcze kilkanaście miesięcy temu byli jedną z najgorszych drużyn w całej NBA. W konferencji wschodniej Brooklyn Nets okupowali miejsca w dolnych rejonach tabeli. Od 2016 do 2018 roku zajmowali kolejno 14, 15 i 12 miejsce. Światełko w tunelu pojawiło się w ubiegłych rozgrywkach, w których awansowali do play-offach.

Gwiazdą drużyny był D'Angelo Russell, który wcześniej bez żalu został oddany z Los Angeles Lakers. Amerykanin poczynił jednak ogromny postęp. Zyskał dużą pewność siebie i stał się czołowym strzelcem w NBA. Był niekwestionowanym liderem, po czym... Brooklyn Nets zrezygnowali z jego usług.

W poczynaniach działaczy z Brooklynu widać jednak pomysł. Od kilku tygodni ich numerem jeden był Kevin Durant, czyli najgorętsze nazwisko na rynku wolnych agentów. Początkowo skrzydłowy łączony był z transferem do New York Knicks, jednak to rywal zza miedzy okazał się skuteczniejszy w negocjacjach. Jak to zrobił?

ZOBACZ WIDEO Mike Tyson o swoim stosunku do marihuany. "Pomaga nam lepiej wykorzystywać nasz potencjał"

Grafika za SofaScore.com:

foto: SofaScore
foto: SofaScore

Durantowi zaoferowano maksymalny kontrakt (164 mln dolarów) oraz... DeAndre Jordana. Obaj przyjaźnią się od wielu lat i według amerykańskiej prasy to był klucz, aby Kevin wybrał Nets zamiast Knicks.

Krytycy powiedzą wprost: Brooklyn kupił kontuzjowanego Duranta oraz dwóch koszykarzy, którzy najlepsze lata gry mają już za sobą. To mocne uproszczenie, bo gdyby nie fatalny uraz Achillesa, 30-latek mógłby na dłużej zostać w Golden State Warriors.

Po koszmarnej kontuzji skrzydłowy miał jednak wielkie pretensje do lekarzy z Oakland, że za wcześnie pozwolili mu na powrót do gry (kontuzje odniósł w finale NBA z Toronto Raptors). Już kilka dni temu stało się jasne, że ich drogi się rozejdą.

Czytaj także: Jimmy Butler wybrał nowy klub. Amerykanin zaskoczył całą NBA "Ma przed sobą jakiś rok bez koszykówki, dodatkowo kontuzja może zaważyć na jego wolnej agenturze w lipcu. Po tym co się wydarzyło, z pewnością nie jest w Oakland szczęśliwszy niż do tej pory" - tłumaczył w czerwcu Ric Bucher z "Bleacher Report".

Lakers jako przestroga

Nets momentalnie nie staną się faworytem konferencji wschodniej. Muszą przede wszystkim poczekać rok na kontuzjowanego Duranta, który przez cały najbliższy sezon będzie przechodził rehabilitację. Klub musi także na nowo poukładać wszystkie klocki i zgrać wszystkie elementy.

Najdobitniej pokazuje to przykład Los Angeles Lakers, którzy po transferze LeBrona Jamesa nie stali się czołową drużyną na Zachodzie. Przegrywali mecz za meczem, a posadę po słabym sezonie stracił trener Luke Walton. Pośpiech jest złym doradcą.

Brooklyn Nets okazali się królem polowania. Stało się to dzięki inteligentnemu zarządzaniu, po którym ekipa z Nowego Jorku miała najwięcej do wydania w tzw Salary Cap. W całościowym budżecie (109 mln dolarów), mogli przeznaczyć aż 67 mln dolarów na nowych graczy.

Zobacz także: Pierwszego dnia wolnej agentury wydano ponad 3 miliardy dolarów!

Źródło artykułu:
Czy Brooklyn Nets będą czołową drużyną konferencji wschodniej?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (5)
avatar
Katon el Gordo
5.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zanim Durant się wyleczy to Irving się rozsypie (i to kilka razy) a Jordan'a i tak nikt nie nauczy rzucać osobistych.  
WuMike
1.07.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czyżby szykowała się „Brooklyn wielka gwiazdorska klapa 2”? Już raz to przerabiali, z Garnettem i Paulem Pierce. Szczerze, nie to że życzę, bo tak nie jest, ale przepowiadam im teraz podobny fi Czytaj całość
avatar
SY91
1.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Toronto pokazało że mistrzostwa zdobywa się drużyna a nie nazwiskami. Golden póki miało ławkę też wygrywali. Postawili na all star team i odbiło im się to czkawka. Bo wystarczy że jeden wyleci Czytaj całość