Skandal w NBA. Kibic odepchnął Kyle'a Lowry'ego, został wyrzucony z hali

Kyle Lowry z takim zaangażowaniem walczył o piłkę, że aż wpadł w trybuny i siedzących na nich kibiców. Jeden z fanów zachował się nagannie, bo odepchnął zawodnika Toronto Raptors.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Kyle Lowry Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Kyle Lowry

Kyle Lowry i Kawhi Leonard byli w środę wiodącymi postaciami drużyny Toronto Raptors, która pokonała Golden State Warriors 123:109 i w wielkim finale NBA prowadzi 2-1. Lowry zdobył 23 punkty, trafił pięć rzutów za trzy i miał dziewięć asyst. Był aktywny i zaangażowany po obu stronach parkietu, w jednej z akcji rzucił się w trybuny, aby ratować piłkę. Wtedy spotkała go nieprzyjemna i skandaliczna sytuacja.

33-latek wpadł w kibiców. Kobieta, która była w centrum wydarzeń, tylko się uśmiechnęła i poklepała po plecach zawodnika "Dinozaurów". Inny z widzów, siedzący dwa miejsca obok całego zajścia zareagował zupełnie inaczej. Mężczyzna w niebieskiej koszulce złapał Lowry'ego za lewy bark i odepchnął. Dodatkowo miał powiedzieć coś w stronę rozgrywającego. Okazało się, że to inwestor klubu Golden State Warriors, Mark Stevens.

- Kibice to nieodzowna część sportu - kochamy swoich fanów. Ale tacy kibice nie powinni być dopuszczeni do uczestniczenia w meczach, ponieważ ich zachowanie nie jest właściwe. Ja nie mogę zrobić nic, żeby się ochronić - komentował Kyle Lowry w rozmowie z reporterem ESPN Scottem Van Peltem. - Ale liga wykonała dobrą robotę i mam nadzieję, że zakaże mu udziału we wszystkich meczach NBA na zawsze - dodawał 33-latek.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Arkadiusz Milik: Styl nie zawsze jest taki, jak chcemy. Najważniejsze są zwycięstwa

Ochrona zareagowała bardzo szybko i wyprowadziła sponsora Warriors z hali ORACLE Arena, który zachował się karygodnie i niedopuszczalnie. Klub z Oakland zapowiedział także, że mężczyzna nie obejrzy już żadnego meczu tegorocznych finałów NBA. Wszystko działo się przy wyniku 96:86 dla Raptors w czwartej kwarcie. Kyle Lowry nie mógł w to uwierzyć. On sam walczył o piłkę i nie miał w tym złych intencji, a mężczyzna z trybun wykazał dużo agresji.

- Tam nie ma miejsca na takie rzeczy. Nie miał żadnego powodu, żeby mnie dotykać. Siedział dwa miejsca dalej. Nie miał powodu, żeby krzyczeć do mnie jakieś wulgarne słowa. Uważam, że w naszej lidze nie ma miejsca dla takich ludzi. Mam nadzieję, że już nigdy nie przyjdzie na mecz NBA - powiedział Lowry w rozmowie z amerykańską agencją prasową.

Kyle Lowry słusznie zauważył także, iż "ludzie, którzy siedzą przy parkiecie muszą się liczyć z tym, że będą częścią niektórych akcji". - Jeśli nie chcesz być przez nikogo dotykany, nie siedź przy linii bocznej" - dodawał koszykarz Toronto w rozmowie z dziennikarzem ESPN. Pozostaje tylko liczyć, że tego typu sytuacje nie będą się powtarzać. Czwarty mecz finałów NBA odbędzie się w nocy z piątku na sobotę o godz. 3:00.

Czytaj także: Vince Carter ogłosił zakończenie kariery. "Został mi już tylko rok"
Czytaj także: Play-off nie było, ale nowa umowa jest. David Dedek nadal trenerem TBV Startu

Czy kibic, który popchnął Lowry'ego powinien otrzymać dożywotni zakaz wstępu na mecze NBA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×