Anwil Włocławek lepszy bez Josipa Sobina? "Jesteśmy jeszcze trudniejsi do rozszyfrowania"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić z zawodnikami
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić z zawodnikami
zdjęcie autora artykułu

"No Sobin, no problem?" - tak mogą pomyśleć kibice Anwilu, jeśli spojrzą na ostatnie wyniki zespołu. Włocławianie pod nieobecność pierwszego środkowego trzykrotnie pokonali Arged BM Slam Stal i są o krok od awansu do strefy medalowej.

- Na razie wygląda to dość dobrze. Można nawet powiedzieć, że brak Sobina działa jako nasza korzyść, bo jesteśmy jeszcze trudniejsi do odczytania i rozszyfrowania - uważa Kamil Łączyński, kapitan Anwilu Włocławek.

Nie jest tajemnicą, że on, obok trenera Igora Milicicia, najbardziej ucierpiał na kontuzji Josipa Sobina. W ostatnich latach znakiem firmowym włocławskiego zespołu były akcje pick&rollowe Łączyńskiego z Sobinem. To była kopalnia punktów Anwilu.

- Bardzo dobrze mi się grało z Josipem. Rozumieliśmy się niemal na pamięć. Niestety w sporcie urazy się zdarzają i trzeba to zaakceptować. Moja gra też musiała się ulec zmianie, ale nie mam z tym problemu. Szybko odnalazłem swoje miejsce na parkiecie - dodaje kapitan Anwilu.

ZOBACZ WIDEO Drągowski jest w świetnej formie. "Trochę o nim zapomnieliśmy, a to wciąż młody bramkarz"

Kontuzja kolana Chorwata spadła jak grom z jasnego nieba. Sobin był czołową postacią zespołu w ostatnich latach. Zdobywał około 10 punktów na mecz, na dodatek był także ważną częścią w defensywie, bardzo dobrze spisywał się w strefie 1-3-1, którą preferuje Igor Milicić. Co prawda szkoleniowiec mistrzów Polski miał ciężki orzech do zgryzienia, ale szybko znalazł skuteczne pomysły na zastąpienie Sobina.

Zobacz także: Kapitalny występ Jakuba Karolaka. Trener Legii mocno go chwali: To jeden z najlepszych Polaków w lidze

Jego miejsce w pierwszej piątce zajął Szymon Szewczyk, z kolei zmiennikiem na pozycji pięć jest Michał Ignerski. Obaj w serii z Arged BM Slam Stalą wyciągają spod kosza Shawna Kinga, który ma problem z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Jak na razie jest bezproduktywny. Z jego gry trener Kamiński nie ma za dużo pożytku.

- Gramy teraz mniej akcji tyłem do kosza, ale z drugiej strony każdy w naszym zespole grozi rzutem. To jest duże zagrożenie dla rywali - podkreśla Łączyński.

Dużym plusem jest także fakt, że Milicić nie ma problemów z polską rotacją i może w jednym momencie korzystać z trójki obcokrajowców na obwodzie: Broussarda, Simona i Almeidy. A oni w play-off spisują się jak na razie znakomicie.

Almeida zdobył 29 i 15 punktów, w drugim spotkaniu koncertowo zagrali Simon (23 pkt) i Broussard (20 pkt i 7 zb). Ten drugi niemiłosiernie raz po raz ogrywał rywali, którzy mogli tylko bezradnie rozkładać ręce.

Anwil prowadzi z Arged BM Slam Stalą 2:0. Teraz rywalizacja przenosi się do Ostrowa Wielkopolskiego - trzeci mecz rozegrany zostanie we wtorek 7 maja, początek o godzinie 17:45. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.

Zobacz także: Marcin Gortat nie zmienia zdania. Mówi "nie" reprezentacji Polski

Źródło artykułu:
Czy Anwil Włocławek zagra w finale Energa Basket Ligi?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
avatar
Julian Burek
7.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Napewno bardzo bym chcial aby to sie skonczylo na 3:0. Jednak narazie jest dwa i seria trwa wiec, nic nie przesadzone. A pan "redaktor" chyba tylko pisze, aby pisac lub stara sie napo Czytaj całość
avatar
TOM-BYD
6.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Zdrowia Josip :) A Anwil narazie świetny i walczy o złoto ;)