Jego transfer był dużym zaskoczeniem. Thomas Kelati wraca po rocznej przerwie
- Być może w środę znów zobaczycie mnie na parkiecie - mówi nam Thomas Kelati, którego powrót do Stelmetu Enei BC był jednym z najbardziej zaskakujących transferów w Energa Basket Lidze. Koszykarz miał ponad roczną przerwę z koszykówką.
- Chcę to zrobić na własnych warunkach - mówił były reprezentanta Polski, który najpierw poddał się zabiegowi, a później przeszedł długą i żmudną rehabilitację.
Miał wrócić do gry na przełomie grudnia i stycznia, ale jego powrót opóźnił się z powodów osobistych. Ostatecznie Kelati podpisał kontrakt w ostatnim dniu okna transferowego w Energa Basket Lidze. Mocno chciała go Stal, ale koszykarz zdecydował się na ponowną grę w Stelmecie Enei BC.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Rasistowski skandal w Gdańsku! "Powinniśmy piętnować takie zachowanie a nie robimy kompletnie nic"- Oj tak. Muszę stracić trochę kilogramów na wadze. Nawet moja żona powiedziała mi ostatnio, że muszę schudnąć, bo inaczej wkrótce stanę się zapaśnikiem sumo - mówił w rozmowie z naszym serwisem. (Całą rozmowę czytaj ->> TUTAJ).
Koszykarz przekonywał, że musi bardzo odpowiedzialnie podejść do całej sytuacji i wykonywać wszystko z głową, jeśli chce pomóc zespołowi w najważniejszej części sezonu.
Kelati bardzo rzetelnie podszedł do swoich obowiązków. Pracował na siłowni, realizował plany treningowe nakreślone przez trenera od przygotowania motorycznego. Z drużyną za często nie ćwiczył, bo to była głównie w rozjazdach (mecze w PLK i w VTB).
Jego powrót na boisko jest możliwy w środowym spotkaniu z Miastem Szkła Krosno. To ostatnie spotkanie Stelmetu Enei BC w rundzie zasadniczej. Zielonogórzanie nadal mają szansę na drugie miejsce w tabeli.
- Być może w środę znów zobaczycie mnie na parkiecie - mówi nam z uśmiechem na twarzy. A po chwili dodaje: Za dużo z zespołem nie trenowałem, ale jestem dobrej myśli. Na play-off będę gotowy.
Kelati zamierza walczyć ze Stelmetem o piąte mistrzostwo Polski w historii.
Zobacz także: Damian Kulig: Sędziowie pozwalają na znacznie więcej. I dobrze, bo liga jest ciekawsza i atrakcyjniejsza