Jakub Schenk poprowadził Kinga Szczecin do zwycięstwa. Rozgrywający blisko triple-double
Jakub Schenk rozegrał w środę kapitalne zawody. Koszykarzowi Kinga Szczecin zabrakło tylko dwóch zbiórek do triple-double. Niewiele też jednak brakowało, żeby te osiągnięcia miały gorzki smak, bo jego zespół był blisko porażki.
Przez większość meczu nic nie zapowiadało takich emocji. Potwierdziło się jednak, że GTK to dla Kinga trudny rywal. W pierwszej rundzie śląski zespół wyraźnie wygrał - 95:81. - Bardzo nam nie leży ten zespół. Szczególnie, jak praktycznie całą drugą połowę grali z dwoma amerykańskimi rozgrywającymi. Mieli dużą siłę rażenia. Wjeżdżali nam pod kosz, ale poradziliśmy sobie z tym. Mamy dwa punkty a oni przegrali - przyznał nasz rozmówca.
Czytaj też: King zmarnował potencjał. Trenerzy ocenili mecz w Szczecinie
Jakub Schenk od początku bardzo dobrze prowadził szczecińską drużynę. Rozpoczął środowy mecz od siedmiu punktów. Później na jego koncie pojawiły się też asysty. W sumie do 11 "oczek" dołożył 15 asyst i osiem zbiórek. - Tak to wyszło. Dobrze mi się grało. Miałem luz. Otworzyłem się szybko z punktami, asystami. Koledzy po tych podaniach wykonywali też bardzo dobrą robotę. Nie ma asyst bez celnego trafienia - ocenił rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO El. ME 2020. Austria - Polska. Arnautović straszył Fabiańskiego. "Od miesiąca mówi, co z nami nie zrobi"Siedem kolejek przed końcem rundy zasadniczej King Szczecin ma dwa punkty przewagi nad drużynami, które mogą ich pozbawić miejsca w play-offach. Czy pomimo aż sześciu wyjazdów Wilki są blisko awansu do czołowej ósemki? - play-offy są jeszcze bardzo daleko. Każde zwycięstwo trzeba wywalczyć. Jak widać czasem idzie nam bardzo ciężko, ale na wyjazdach też sobie jakoś radzimy. Mamy tam dodatni bilans. Myślę, że play-offy będą nasze aczkolwiek powtarzam, że jest to bardzo trudne - powiedział Jakub Schenk.
Zobacz także: Nowy rekord frekwencji w Energa Basket Lidze
Następny ważny krok jego zespół może wykonać w sobotę w Starogardzie Gdańskim. W pierwszej rundzie Polpharma wygrała w Szczecinie 101:91, ale teraz ta drużyna ma gorszy moment w sezonie, a do tego wystąpi bez Justina Bibbinsa. - To nam nie daje stuprocentowej wygranej. Oni też mają dużą siłę rażenia. Mają wielu zawodników, którzy zdobywają punkty. Są poukładanym zespołem. Jedziemy na bardzo trudny teren. Możliwe, że nawet jeden z najtrudniejszych w lidze. Tam się gra niewygodnie, ale jesteśmy na dobrej drodze. Nasza gra wygląda coraz lepiej - stwierdził jeden z liderów Kinga Szczecin.