BM Slam Stal zatrzymała najlepszego strzelca Kinga. "Wiedzieliśmy, że jest w świetnej formie"
W defensywnym meczu 11. kolejki Energa Basket Ligi lepiej poradzili sobie koszykarze BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski, którzy wygrali z Kingiem Szczecin 86:76. Na sześciu punktach zatrzymali oni najlepszego strzelca rywali, Pawła Kikowskiego.
- Jakościowo ten mecz nie był łatwy dla nas. Drużyna Kinga gra bardzo twardo w obronie. Dla trenerów i zawodników ze Szczecina należą się słowa pochwały, bo walczą nieustępliwie i są bardzo niewygodnym przeciwnikiem - dodał szkoleniowiec gości.
Końcowy wynik dokładnie tego nie odzwierciedla, ale szczególnie w pierwszej połowie był to mecz bazujący właśnie na walce i defensywie. Obie drużyny miały niską skuteczność. Gospodarze 34, a goście 30 proc. - Może nie było to piękne widowisko do oglądania, ale w takich meczach najważniejsze są dwa punkty, dlatego cieszymy się bardzo. Po spotkaniu w Gdyni nie mieliśmy najlepszych humorów. Teraz gra może jeszcze nie wyglądała tak, jakbyśmy tego sobie życzyli, ale mecz na wyjeździe wygrywa się obroną i cieszę się bardzo, że z tak ciężkiego terenu wywieźliśmy dwa punkty - analizował Wojciech Kamiński.
King trafił tylko cztery rzuty z dystansu przy 10 BM Slam Stali. Popełnił również 19 strat. - Przy tej klasie rywala, gdzie mecz toczy się punkt za punkt każda dodatkowa strata, niecelny rzut powoduje to, że przeciwnik nam ucieka - powiedział skrzydłowy gospodarzy, Łukasz Diduszko. Trener Łukasz Biela chwalił swój zespół za obronę i ambicję, ale do ofensywnych poczynań miał sporo zastrzeżeń.
ZOBACZ WIDEO Przepiękny gol Krzysztofa Piątka! Genoa wygrała z Atalantą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Wykorzystali wszystkie nasze błędy. Nie wiem z jakiego powodu byliśmy usztywnieni. Graliśmy bardzo dobrą obronę natomiast w ataku nic nam nie wychodziło. Nie trafiliśmy otwartych rzutów. Zrobiliśmy 19 strat, czyli powrócił nasz największy koszmar, który mieliśmy przed meczem ze Stelmetem. Pomimo tych strat, które nie wynikały z nadzwyczajnej obrony rywala tylko są czymś niewytłumaczalnym byliśmy w meczu przez 35 minut - ocenił szkoleniowiec Kinga.
Obie drużyny kolejne mecze zagrają 28 grudnia. BM Slam Stal zmierzy się u siebie z Treflem Sopot, a King podejmie Asseco Arkę Gdynia. - Przed nami bardzo krótka, dwudniowa przerwa. Oczywistą rzeczą jest to, co musimy poprawić. Nie ma czasu na załamywanie się. Jesteśmy ciągle w grze. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Musimy skupić się na wyeliminowaniu naszych największych bolączek i po świętach z ogromną energią ruszyć do pracy - analizował Łukasz Biela.