Sensacja i niespodzianka w jednej kolejce. W Energa Basket Lidze wszystko jest możliwe

Sensacja we Włocławku

- Myślę, że konkurs na największą niespodziankę tego sezonu jest już rozstrzygnięty. Nikt nie pobije naszego wyniku - cieszy się Piotr Pamuła, który wraz z Anthonym Hickeyem poprowadzili Spójnię Stargard do sensacyjnego zwycięstwa nad Anwilem (81:80).

Obaj łącznie zdobyli 48 punktów, co stanowi prawie 60 procent dorobku całej drużyny. Sukces jest o tyle większy, że stargardzianie do Włocławka przyjechali mocno osłabieni. Zabrakło Amerykanów Alberta Owensa, Byrona Wesley'a (więcej o nich TUTAJ) i Huberta Pabiana.

Na konferencji prasowej wściekły Igor Milicić przyznał, że jest mu wstyd po takim spotkaniu. - Po raz pierwszy przez 4 lata mojej pracy we Włocławku się wstydzę za pracę, którą wykonałem ja i moi zawodnicy. Nie chcę w ogóle usprawiedliwiać tego co się stało na boisku - mówił opiekun Anwilu. W zupełnie innym nastroju był Krzysztof Koziorowicz. Jego Spójnia odniosła drugie zwycięstwo z rzędu w rozgrywkach Energa Basket Ligi.

- Wygrać we Włocławku to wielkie osiągnięcie. Jestem dumny z moich zawodników. Dla nas to premierowy sezon w ekstraklasie, więc każde zwycięstwo jest na wagę złota - przyznał doświadczony szkoleniowiec.

Niespodzianka w Gdyni

W sobotę śladami Spójni poszli koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza, którzy niespodziewanie ograli na wyjeździe Asseco Arkę Gdynia 86:76. Zespół Jacka Winnickiego do sukcesu poprowadził duet Amerykanów: Trey Davis-Cleveland Melvin, który zdobył aż 58 punktów! Davis jest pierwszym koszykarzem w tym sezonie, który przekroczył granicę 30 "oczek" (uzyskał 31). Do swojego dorobku dołożył także osiem zbiórek i siedem asyst. Był zdecydowanie najlepszym graczem tego spotkania.

- Gratuluję zawodnikom ogromnego poświęcenia i niesamowitej walki przez 40 minut. Co prawda roztrwoniliśmy w pierwszej połowie 18-punktową przewagę i zostaliśmy wtedy złamani, bo gdynianie w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą siedmiu "oczek", ale pokazaliśmy ogromny hart ducha, bo ostatnią część meczu wygraliśmy 29:14. W fantastyczny sposób rozegraliśmy czwartą kwartę - powiedział Jacek Winnicki.

Forma dąbrowian idzie do góry. W niepamięć poszły trzy porażki na początku sezonu. Po nich bowiem przyszły trzy zwycięstwa. I to nie z byle kim. MKS ograł TBV Start, BM Slam Stal i Asseco Arką. Winnicki po meczu w Gdyni nie ukrywał swojej ogromnej radości po triumfie nad kandydatem do medalu.

- Cieszymy się z tego co mamy, ale twardo stąpamy po ziemi, bo zdajemy sobie sprawę, że osiągnęliśmy to tylko dzięki ciężkiej pracy - przyznał.

Dla Asseco Arki była to pierwsza porażka w tym sezonie. Trener Przemysław Frasunkiewicz podkreślił, że zawodnicy nie zlekceważyli rywala, a przegrana była efektem zmęczenia po ostatnim meczu w EuroCupie z Limoges (87:78), w którym zawodnicy zostawili wiele zdrowia na parkiecie.

- Rywale zagrali bardzo ambitnie, trafili sporo bardzo trudnych rzutów. Na pewno ta porażka nie była wkalkulowana, ale to nie koniec świata. Widać, że emocjonalnie i fizycznie jesteśmy wypompowani. Gramy na dużej intensywności i w meczu z MKS-em po prostu jej zabrakło - skomentował szkoleniowiec gdyńskiego zespołu.

W rozgrywkach pozostają już tylko dwie niepokonane drużyny. To Stelmet Enea BC i Polski Cukier Toruń, które mają na swoim koncie po pięć zwycięstw. Bez wygranej pozostają z kolei AZS Koszalin i Miasto Szkła Krosno.