Dużo nerwowości w trakcie meczu w Radomiu

Mimo iż wygrana (92:80) Rosy Radom z Miastem Szkła Krosno nie była przez moment zagrożona, to w niedzielnym meczu nie zabrakło nerwowości, zwłaszcza ze strony gości. Boisko z powodu popełnienia dwóch fauli technicznych musiał opuścić Marcin Sroka.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
zawodnicy i trener Miasta Szkła Krosno WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: zawodnicy i trener Miasta Szkła Krosno
Bardzo rzadko zdarza się, aby koszykarz popełnił dwa faule techniczne w trakcie jednego spotkania. Tak stało się jednak w niedzielnym meczu 25. kolejki Energa Basket Ligi, w którym Rosa Radom pokonała przed własną publicznością Miasto Szkła Krosno 92:80. Przy stanie 47:34 w drugiej kwarcie sędziowie najpierw odgwizdali przewinienie ofensywne Marcinowi Sroce. Po chwili z dystansu trafił Patrik Auda. Zawodnik Szklanego Teamu, wyraźnie niepocieszony wcześniejszą decyzją arbitrów, wdał się z nimi w dyskusję. Ci postanowili ukarać go faulem technicznym. Doświadczony gracz w ostrych słowach kontynuował rozmowę, za co ponownie dostał przewinienie techniczne, a to wiązało się z opuszczeniem hali. Po chwili udał się do komisarza zawodów, Marka Kozłowskiego, zaś ten ponownie kazał mu udać się do szatni. Sroka na parkiecie Hali MOSiR-u w Radomiu spędził zatem zaledwie 12,5 minuty, mimo iż wyszedł w pierwszej "piątce". Zdobył pięć punktów.

- Jedyne, co mogę powiedzieć, to gratulacje dla kibiców za wygraną waszego zespołu. Oczywiście, moim zdaniem, od pewnego momentu w drugiej kwarcie meczu nie było tak naprawdę równych szans sportowych i to zaważyło o naszej porażce - skomentował na konferencji prasowej Kamil Piechucki, trener przyjezdnych.

- Mam takie wrażenie, że ściany "pomagały" gospodarzom - rozpoczął swoją wypowiedź Krzysztof Jakóbczyk. - W pierwszej kwarcie gospodarze dysponowali świetną skutecznością, zwłaszcza "za trzy", może na zbyt dużo im pozwoliliśmy, jeśli chodzi o rzuty dystansowe. Nasza gra nie wyglądała źle, mieliśmy fajny pomysł, z fajną energią weszliśmy w ten mecz. Szkoda, że nie udało się go wygrać - dodał autor trzynastu "oczek".

Po ostatniej syrenie w ostrą wymianę zdań wdali się Piechucki i Wojciech Kamiński. - Nic się nie stało. Po ludzku wymieniliśmy parę uwag. W stresie różne rzeczy się mówi. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, spotkaliśmy się po drodze z konferencji. Myślę, że troszkę targnęły emocje i trenerem Piechuckim, i mną, ale już jest wszystko okej - odpowiedział trener Rosy, zapytany przez jednego z dziennikarzy o szczegóły tej sytuacji.

ZOBACZ WIDEO Kamil Glik o zakończeniu kariery w kadrze: Na razie będę w reprezentacji
Czy Sroka powinien ponieść większe konsekwencje swojego zachowania?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×