Hit kolejki w PLK nie zawiódł. Takie mecze chcemy oglądać
Czarodziej Aaron Johnson przesądził o losach spotkania, choć torunianie byli bardzo blisko zwycięstwa w Ostrowie Wielkopolskim. Mecz stał na całkiem wysokim poziomie, trzymał w napięciu do samego końca. Mógł z pewnością podobać się kibicom.
Świetnymi podaniami nad kosz uruchomiał Adama Łapetę, który efektownymi wsadami pobudził publiczność do jeszcze głośniejszego dopingu. To poderwało z kolei Johnsona, który popisową akcję wykonał na 30 sekund przed końcem. Pięknym kozłem za plecami minął dwóch obrońców Polskiego Cukru Toruń i rzutem spod kosza dał trzypunktowe prowadzenie "Stalówce". Ta akcja okazała się kluczowa dla losów spotkania - po niej torunianie już się nie podnieśli.
- To była namiastka tego, co graliśmy w zeszłym sezonie. Wiele meczów było "na styku", które rozstrzygaliśmy na swoją korzyść. Obroną się napędziliśmy - mówi Tomasz Ochońko, rozgrywający BM Slam Stal.
Akcja Johnsona:
Torunianie, mimo porażki, zaprezentowali się z całkiem niezłej strony. W pierwszej połowie świetnie grał Cosey, później swoje dołożył Karol Gruszecki (19 punktów). Blisko double-double (9 pkt, 9 zb) był Aaron Cel. - Graliśmy nieźle, ale przegraliśmy, bo spudłowaliśmy za dużo prostych rzutów. Trudno jest wygrać taki mecz, jeśli nie trafia się ośmiu osobistych - przyznaje Dejan Mihevc, szkoleniowiec wicemistrza Polski.
- Przez trzy kwarty graliśmy naprawdę nieźle, choć mogliśmy mieć jeszcze więcej asyst, dzielenie się piłką możemy jeszcze z pewnością poprawić. W ostatnich 10 minutach Johnson świetnie znajdował kolegów na wolnych pozycjach - ocenia Gruszecki.
Zwroty akcji, efektowne wsady i dryblingi - hit 9. kolejki PLK nie zawiódł. Starcie wicemistrza z brązowym medalistą było widowiskiem, które mogło się podobać kibicom.