Wrócił Boris Savović, wróciły wygrane Stelmetu BC. Rywale mogą mieć kłopoty

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Boris Savović
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Boris Savović
zdjęcie autora artykułu

Mecz Stelmetu BC Zielona Góra z Telekomem Baskets Bonn pokazał, jak ważnym zawodnikiem w składzie mistrzów Polski jest Boris Savović. Czarnogórzec dołożył ogromną cegiełkę do pierwszej wygranej zielonogórzan w nowym sezonie Ligi Mistrzów (73:69).

W ostatnich meczach Stelmetu BC Zielona Góra, z powodu kontuzji nadgarstka, mistrzowie Polski musieli radzić sobie bez Boris Savovica. Osłabiona drużyna prowadzona przez Artura Gronka przegrała trzy spotkania z rzędu.

We wtorek Czarnogórzec w końcu wrócił do gry. - Dopiero w poniedziałek odbyłem pierwszy trening. W meczu zagrałem w ochraniaczu. Nadal odczuwam ból, mój stan zdrowia jeszcze nie jest świetny, ale po wygranej łatwiej jest to znieść - przyznał Savovic.

30-latek dołożył ogromną cegiełkę do zwycięstwa Stelmetu BC Zielona Góra nad Telekomem Baskets Bonn. Biało-zieloni pokonali niemiecką ekipę 73:69, odnosząc pierwsze zwycięstwo w nowej edycji Ligi Mistrzów. - To był trudny mecz, ale odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo. Pierwsze spotkanie Ligi Mistrzów we własnej hali dla każdej drużyny nigdy nie jest łatwe. Zagraliśmy dobrze w defensywie, gdzie powstrzymaliśmy ich czołowego gracza pod koszem. To napędziło też niezły atak z naszej strony - skomentował.

Wydawało się, że mistrzowie Polski w pewnym stylu dowiozą do końca zwycięstwo z Telekomem Baskets Bonn. W czwartej kwarcie rywale Stelmetu BC zniwelowali jednak większość strat, doprowadzając do nerwowej końcówki. - To normalne, że w każdym meczu są wzloty i upadki. W koszykówce chodzi o to, by tych lepszych momentów było po prostu więcej od tych gorszych. Takie sytuacje są nawet w drużynach z Euroligi. Trzeba minimalizować słabsze chwile i starać się wrócić na wyższy poziom - powiedział Savovic.

Kibice Stelmetu BC byli pod wrażeniem współpracy Savovica z Vladimirem Dragiceviciem. W jednej z akcji drugi z podkoszowych popisał się efektownym podaniem do kolegi z drużyny, a ten w pewnym stylu zdobył dwa punkty dla biało-zielonych. - Z Dragiceviciem graliśmy razem już wcześniej, dobrze się znamy. Wiem, na co go stać. Myślę, że rywale mogą mieć problem, by przeciwko nam bronić. Potrzebujemy jednak jeszcze trochę więcej czasu, by lepiej się dogadywać - dodał Boris Savovic.

ZOBACZ WIDEO Polski e-sport ma swój Real Madryt. "E-sportowcy dużo trenują i muszą o siebie dbać"

Źródło artykułu: