Energa straciła atut własnego parkietu. "Byliśmy bardzo gościnni"

Drugi mecz w serii ćwierćfinałowej i kolejne wielkie emocje. Energa Toruń tym razem okazała się gorsza od Artego Bydgoszcz przegrywając 67:68. Tym samym w rywalizacji do trzech zwycięstw jest remis 1:1.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
PAP / Adam Warżawa

- Byliśmy w tym meczu gościnni - powiedział po spotkaniu Algirdas Paulauskas. Szkoleniowiec Energi Toruń nie mógł być zadowolony z przegranej we własnej hali. Jego team stracił bowiem atut w postaci przewagi własnego parkietu.

Co zadecydowało o porażce? Doświadczony litewski szkoleniowiec nie ma wątpliwości i wskazuje trzy czynniki: zmęczenie, skuteczność - a raczej jej brak - na linii rzutów wolnych oraz straty.

- Byliśmy bardzo zmęczeni niedzielnym meczem - to po pierwsze. Dwanaście niecelnych rzutów osobistych o tym świadczy. Dodatkowo zrobiliśmy aż 20 strat - komentuje. - Zmęczenie dało się we znaki szczególnie, że nasze dwie zawodniczki nie trenowały cały tydzień.

Energa przegrała 67:68, a z linii rzutów wolnych przestrzeliła aż 12 z 27 prób. Pomimo tego do ostatniej sekundy meczu Katarzynki były w grze o wygraną. W kluczowej akcji Julia McBride zdecydowała się jednak wbić pod kosz, ale tam zderzyła się ze ścianą defensywną rywalek i zgubiła piłkę.

- Wszyscy wiedzieli, że te mecze będą tak wyglądały. Myślę, że kolejne spotkania będą takie same - zacięte do samego końca i żadna drużyna się nie położy - dodaje Emilia Tłumak.

Teraz rywalizacja przenosi się do Bydgoszczy, gdzie w sobotę i niedzielę odbędą się mecze numer 3 i 4. Energa chcąc marzyć o półfinale musi wygrać przynajmniej jeden mecz w Artego Arenie.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie
Czy Energa wygra chociaż jeden mecz w Bydgoszczy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×