Trefl Sopot: wynik lepszy od gry
Trefl Sopot swoją grą nie zachwycił w spotkaniu z Siarką Tarnobrzeg, ale mimo tego faktu odniósł trzecie zwycięstwo w sezonie. - Nic w tej lidze nie ma za darmo - mówi Zoran Martić, słoweński szkoleniowiec.
Żółto-czarni fatalnie rozpoczęli zawody. Pierwsze punkty zdobyli dopiero po czterech minutach gry. Początek meczu był zdecydowanie pod kontrolą tarnobrzeżan, którzy prowadzili już 11:2. Dobrze grą kierował Brandon Brown, a skutecznie swoje akcje kończył Travis Releford, który z każdym kolejnym meczem coraz lepiej prezentuje się w barwach Siarki Tarnobrzeg.
- Początek spotkania był bardzo słaby w naszym wykonaniu. Wiedzieliśmy jednak, że Siarka Tarnobrzeg przyjedzie do Sopotu zmotywowana i podejdzie do meczu bez żadnego respektu. To nie jest słaba drużyna. Wielu ją skreśla i to jest błąd. Tam są zawodnicy, którzy potrafią grać w koszykówkę - podkreśla Zoran Martić.
Po pierwszej połowie goście z Tarnobrzega prowadzili 37:32. W trzeciej kwarcie nawet odskoczyli nawet na sześć oczek przewagi, ale to było wszystko na było ich stać w tym dniu. Na początku ostatniej odsłony do głosu doszli sopocianie, którzy w krótkim odstępie najpierw odrobili straty, a później sami uzyskali siedem punktów przewagi. Ostatecznie Trefl zwyciężył 78:70.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Nic się nie zepsułoMimo wygranej, Trefl na tle Siarki nie zaprezentował się najlepiej. Sopocianie w tym momencie nie są drużyną na miarę play-offów. Gra sopocian faluje, nie ma w niej polotu. Małym usprawiedliwieniem jest fakt, że żółto-czarni od trzech meczów muszą sobie radzić bez Filipa Dylewicza, który dochodzi do siebie po kontuzji ścięgna Achillesa.
Kolejne dwa tygodnie pokażą siłę Trefla. Sopocianie zagrają z Polpharmą Starogard Gdański i MKS-em Dąbrowa Górnicza.