Zalewski trafiał, ale później usiadł na ławce. "Potrzebowaliśmy kogoś do obrony"
Jakub Zalewski w I połowie spotkania derbowego z Energą Czarnymi Słupsk był jednym z najlepszych koszykarzy AZS-u. Po przerwie trener Piotr Ignatowicz praktycznie przestał z niego korzystać.
Jakub Zalewski wyszedł w pierwszej piątce AZS-u Koszalin w piątkowym spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk. Były rzucający Rosy Radom i Siarki Tarnobrzeg od razu wziął się do roboty. Już po 15 sekundach trafił z dystansu. 30-letni zawodnik w drugiej kwarcie dorzucił osiem oczek i do przerwy miał ich 11.
Wydawało się, że swoją passę będzie kontynuował po przerwie. Tymczasem w drugiej połowie Zalewski spędził na parkiecie zaledwie niecałe... trzy minuty. Czym było to spowodowane?- Zalewski zrobił swoje w tym meczu. Na początku drugiej połowy słupszczanie nieco nam uciekli. Wiedzieliśmy, że ten mecz możemy wygrać defensywą i twardą walką. Desygnowaliśmy do gry Sławka Sikorę, który jest wyższy i nieco lepiej gra w obronie. Uważam, że po przerwie bardziej potrzebna była nam obrona niż atak, stąd taka decyzja - tłumaczy Piotr Ignatowicz, szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
Szkoleniowiec Akademików w piątkowym spotkaniu desygnował do gry aż 11 zawodników. - Za nami druga kolejka PLK. Chcę zobaczyć i ocenić możliwości wszystkich graczy. Nie chcę nikomu zamykać drogi - wyjaśnia.
Zalewski w ciągu 16 minut zdobył 11 punktów, trafiając 4 z 5 rzutów. AZS po dramatycznej końcówce przegrał z Energą Czarnymi Słupsk 80:83.
ZOBACZ WIDEO Rekordowy Robert Lewandowski