Kapitan Miasta Szkła Krosno doczeka się debiutu w PLK

35-letni Dariusz Oczkowicz w sobotę po raz pierwszy w karierze wystąpi w PLK. Czy kapitan Miasta Szkła Krosno poradzi sobie w ekstraklasie?

Jakub Artych
Jakub Artych
WP SportoweFakty

Historia kapitana Miasta Szkła Krosno jest niezwykła. Nie dość, że Dariusz Oczkowicz od 13 lat związany jest z jednym klubem, to na dodatek łączy grę w koszykówkę z pracą zawodową. Jego fenomen polega na tym, że od wielu lat trzyma wysoką formę, która zaprowadziła drużynę z Podkarpacia do historycznego awansu do PLK. Warto poznać bliżej sylwetkę kapitana beniaminka ekstraklasy.

WP SportoweFakty: W sobotę spełnią się pana marzenia?

Dariusz Oczkowicz: Na pewno tak. Długo czekałem na tę chwilę. Cel, do którego zmierzałem przez całą swoją karierę został osiągnięty, dlatego z niecierpliwością czekam na debiut w PLK.

Przez wiele lat drużyna z Krosna bezskutecznie walczyła o awans do PLK. Pojawiła się wtedy chwila zwątpienia, że jednak nie uda się zadebiutować w ekstraklasie?

- Wiadomo, że takie momenty się zdarzają, szczególnie po nieudanych rozgrywkach. Takich sezonów było kilka. Człowiek staje się coraz starszy i przez całe życie nie będzie grał w koszykówkę. W tym roku jednak udało się awansować i jestem bardzo szczęśliwy.

Występuje pan w Krośnie od wielu lat. Czuje się pan już trochę legendą klubu?

- Myślę, że legenda to za duże słowo. Czuję się postacią, która od wielu lat związana jest z tym miastem. Jestem bardzo przywiązany do klubu. Wiadomo, że jestem wychowankiem drużyny z Gorlic, jednak w Krośnie spędziłem praktycznie całą swoją karierę. Także mogę mówić, że ten zespół ukształtował mnie jako koszykarza.

ZOBACZ WIDEO: Peszko: denerwują mnie żarty na mój temat

Czy te przywiązanie sprawiło, że nie było pokusy sprawdzić się w innym klubie?

- W Krośnie zawsze było mi wygodnie. Miałem blisko do domu, a sam klub pod względem organizacyjnym i finansowym zawsze stawał na wysokości zadania. Miałem jakieś pokusy, aby zmienić otoczenie, ale było to bardzo ulotne. Generalnie zawsze byłem nastawiony na pozostanie w Krośnie.

Czyli nie żałuje pan, że pozostał w Krośnie przez tyle lat?

- Absolutnie nie. Ciężko mi mówić inaczej, gdy już w sobotę startuje mój debiutancki sezon w PLK.

W I lidze łączył pan grę w koszykówkę z obowiązkami zawodowymi. Jak to wygląda obecnie?

- W dalszym ciągu pracuje w Gorlicach. Trener Michał Baran na początku nie był przychylny do mojej decyzji. Po rozmowach z prezesami trochę jednak ustąpił. Rzeczywiście jest to mały problem, gdyż muszę dojeżdżać na treningi. Staram się odrabiać poranne zajęcia, na których jestem nieobecny. Przyjeżdżam wcześniej do klubu, bądź zostaję dłużej po wieczornym treningu. Absolutnie nie wpływa to na moją formę. Zabiera mi to trochę więcej energii, jednak funkcjonuje tak od 13 lat i nie chciałem nic zmieniać.

Jak to możliwe, że udaje się panu łączyć te dwie funkcje w tak znakomity sposób?

- Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Jak człowiek wpadnie w jakiś trans, to później łatwiej jest się dostosować. Warto zaznaczyć, że nie mam ciężkiej pracy i jeśli trzeba to mój dyrektor idzie mi na rękę i w każdej chwili mogę dostać wolne dni. Nie mam z tym żadnego problemu. Przeszkadzają jedynie dojazdy z Gorlic do Krosna, które są trochę męczące.

Czy Dariusz Oczkowicz poradzi sobie w PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×