Aaron Cel: Czuję się bardziej Polakiem niż Francuzem

Aaron Cel w rozmowie z WP SportoweFakty dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat gry we Francji, pobytu w Monaco, bajkowego życia na Lazurowym Wybrzeżu, a także przynależności do polskiej kultury. - Zdecydowanie bliżej mi do orła niż koguta - mówi.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty: Warto było jechać do Francji?

Aaron Cel: Warto. Zdecydowałem się na ten wyjazd, ponieważ uznałem, że w Polsce osiągnąłem już wszystko i czas poszukać nowych wyzwań. Poza tym nie ma co się oszukiwać, że poziom drużyn i całej ligi we Francji jest znacznie wyższy. Chciałem zobaczyć coś innego i udowodnić sobie, że stać mnie na grę w lidze francuskiej.

Udało się?

- Tak, jak najbardziej. Myślę, że pokazałem się z całkiem niezłej strony. Francuzi też się do mnie przekonali, ponieważ inny klub zaproponował mi pracę na kolejny sezon. To chyba o czymś świadczy.

Co bardziej determinowało pana wyjazd - chęć zobaczenia czegoś nowego, czy znudzenie polską ligą?

- To trudne pytanie, bo myślę, że te czynniki rozkładały się mniej więcej po połowie. Myślę, że każdy sportowiec dąży do tego, by grać w coraz lepszych klubach. Miałem propozycje z Włoch, Niemiec i Francji. Korciło mnie, żeby spróbować i zobaczyć, jak wygląda rywalizacja w innych ligach. Prawda jest taka, że w Polsce osiągnąłem wszystko - mistrzostwo Polski, Puchar Polski. Byłem też nominowany do pierwszej piątki. To wszystko sprawiło, że postanowiłem coś zmienić w swoim sportowym życiu.

Był pan w Stelmecie BC dwa lata. Miał pan okazję zobaczyć ten klub od podszewki. Czy problemy finansowe, o których się głośno mówi, wpłynęły na pana decyzję?

- Nie oszukujmy się. Zaległości były i nie zostały one spłacone od razu po zakończeniu sezonu, więc ten aspekt również miał znaczenie. Aczkolwiek głównym powodem, tak jak mówiłem wcześniej, była chęć gry na wyższym poziomie.

Trafił pan do AS Monaco, beniaminka ligi francuskiej. W debiutanckim sezonie udało się awansować do półfinału i wywalczyć Puchar Francji. Brzmi to jak piękny sen.

- Sami nie spodziewaliśmy się tego, że osiągniemy aż tak dobre wyniki. Nie ukrywam, że wygrana w rozgrywkach Pucharu Francji była dla mnie nadzwyczajnym doświadczeniem.

Dlaczego?

- Finałowy turniej rozgrywany był bowiem w Disneylandzie. Na samym środku wybudowany specjalny namiot, który mógł pomieścić pięć tysięcy kibiców. Bajkowy scenariusz.

Brzmi jak typowe święto koszykarskie.

- Bo tak właśnie było. W jednym miejscu zgromadziła się cała śmietanka koszykarska we Francji. Mecze transmitowane były w różnych telewizjach. Bardzo dużo mówiło się o koszykówce. Coś pięknego.

Czy Aaron Cel w ciągu trzech lat wróci do Tauron Basket Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×