Legia Warszawa awansuje do TBL? "Jesteśmy w stanie wygrać w Krośnie"
- To jest finał i moim zdaniem szanse są wyrównane. Jak uda nam się wyrwać choćby jeden mecz w Krośnie, to wtedy wszystko będzie możliwe. Wiemy, że Miasto Szkła jest piekielnie groźne na własnym parkiecie.
Jest to realne, że wygracie chociaż jeden mecz na Podkarpaciu?
- Oczywiście, że tak! Pamiętajmy, że nikt nie obstawiał, że wygramy w Łańcucie, a pokonaliśmy Sokół różnicą 30 punktów. Od dziesięciu lat nie doznali oni tak wysokiej porażki przed własną publicznością.
Który mecz na Podkarpaciu będzie dla was trudniejszy? Pierwszy czy drugi?
- Myślę, że pierwszy mecz pokaże, jaki to będzie finał. Wtedy zobaczymy, czy będziemy w stanie powalczyć o zwycięstwo. Myślę, że nawet jak przegramy premierowe spotkanie, to nie załamiemy się i będziemy walczyć dalej.- Wszyscy chcielibyśmy, żeby piłkarze zdobyli mistrzostwo Polski, a my wywalczyli awans do ekstraklasy. Wtedy byłaby podwójna feta w Warszawie. Myślę, że prezes Bogusław Leśnodorski bardzo ucieszyłby się z takiego scenariusza.
A propos prezesa. W czwartym meczu sternik klubu pojawił się na waszym spotkaniu z Sokołem, i od razu zaczęliście grać zdecydowanie lepiej. Rozumiem, iż prezes musi teraz częściej pojawiać się na meczach?
- Oczywiście. Musimy wyczarterować mu jakiś samolot do Krosna, aby dotarł na nasze mecze. Tak jak pan mówi, na meczu z Łańcutem, kiedy pojawił się prezes Leśnodorski, to zaczęliśmy grać zdecydowanie lepiej. Myślę, że do Warszawy wrócimy na dwa mecze.
Albo na jeden.
- Dokładnie tak. Nie ma co jednak wybiegać w przyszłość. Od środy trenujemy na pełnych obrotach i mocno przygotowujemy się na finały I ligi.
Rozmawiał Jakub Artych
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.