Jakub Dłoniak: Daliśmy tyle ile mogliśmy!

Jakub Dłoniak wraca do wysokiej dyspozycji po problemach zdrowotnych i z każdym kolejnym meczem staje się ważniejszą częścią zespołu MKS Dąbrowa Górnicza. W sobotę leworęczny rozgrywający zagrał bardzo dobrze, ale MKS musiał uznać wyższość Rosy.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza ostrzyli sobie zęby na pierwszą wygraną z Rosą Radom na parkietach TBL. W sobotę w hali Centrum byli blisko, jednak ostatecznie to faworyzowani radomianie mogli cieszyć się z triumfu.

- Rosa dobrze weszła w mecz. Mieli otwarte pozycje po akcjach pick and roll z wysokimi graczami, którzy rzucają i wykorzystywali te akcje - przekonuje Jakub Dłoniak, rzucający dąbrowskiego zespołu.

Rosa otwarcie miała znakomite i szybko objęła prowadzenie 20:8. Potem jednak do głosu doszli gospodarze, którzy w drugiej ćwiartce mieli po swojej stronie nawet sześciopunktową przewagę. - My próbowaliśmy, dawaliśmy tyle ile mogliśmy. Robiliśmy błędy, ale wróciliśmy do tego meczu - dodaje.

Dąbrowianie niestety przespali początek drugiej połowy meczu. Rosa szybko odrobiła straty i objęła prowadzenie, którego jak się później okazało, nie oddała już do samego końca. - Ospale weszliśmy w drugą połowę. Potem było nieco lepiej, bo było więcej energii i zaangażowania po naszej stronie, ale to nie pomogło - komentuje Dłoniak.

Jeden z liderów MKS-u nie ma wątpliwości, co zadecydowało o wygranej przyjezdnych oprócz przestojów gospodarzy. - Byliśmy w tym meczu cały czas, niestety coś się zacięło. Rywale trafili dużo trójek i to miało główny wpływ na to że są drużyną zwycięską - kończy.

Radomianie w całym spotkaniu trafili aż czternaście razy zza linii 6,75, na co MKS odpowiedział sześcioma trafieniami, z czego trzykrotnie skuteczny był właśnie Dłoniak. Jeden z obecnych liderów MKS-u, a były zawodnik Rosy, wywalczył w sobotę 17 oczek i zebrał z tablic pięć piłek.

Zobacz wideo: Ewa Swoboda - urodzona mistrzyni
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×