Trener Spójni po wysokiej porażce z beniaminkiem: Jestem zbulwersowany tą sytuacją

Takiego rozwoju sytuacji nikt się nie spodziewał. Koszykarze Spójni Stargard, nie dość że nie przerwali serii porażek, to bardzo wysoko ulegli Biofarmowi Basket Poznań 58:81.

Patryk Neumann
Patryk Neumann

- To był bardzo ważny mecz. Miałem nadzieję, że w końcu zostanie przerwana nasza masakryczna seria przegranych, jednak Biofarm pokazał, że praca z młodzieżą przynosi korzyści. Zacięliśmy się kompletnie. Nasi strzelcy oddają na znakomitej skuteczności rzuty na treningach. Gdy przychodzi mecz, to się zacina. Będziemy dalej analizować i nie poddamy się. Do końca powalczymy o jak najlepszy wynik. Szkoda tego spotkania. Tym bardziej, że graliśmy przed własną publicznością. Za dużo pozwoliliśmy przeciwnikowi. W następnym meczu pojedziemy do Warszawy. Będziemy się tam bili i postaramy o niespodziankę - powiedział po środowym pojedynku trener Spójni Stargard, Wiktor Grudziński.

Dla szkoleniowca to pierwszy sezon w roli trenera i pierwsza tak poważna sytuacja. Zespół rozpoczął rozgrywki I ligi od trzech porażek, lecz szybko zaczął wygrywać i na początku 2016 roku legitymował się dziewięcioma zwycięstwami i siedmioma przegranymi. Od tamtej pory jednak nie odniósł sukcesu.

- Jestem zbulwersowany całą tą sytuacją i postawą moich zawodników. Przestrzegamy, rozmawiamy, słuchamy siebie nawzajem. Dyskutujemy i wszyscy wszystko niby wiedzą, a przychodzi do gry i tej ambicji meczowej nie ma. Będziemy to egzekwować i starać się szukać rozwiązań, żeby zespół został pobudzony i wrócił na odpowiednie tory. Powtarzam też chłopcom, że pokazali, udowodnili swoją grą, że potrafią funkcjonować na dobrym poziomie. Teraz będą wszyscy wymagać od nas tego, żebyśmy dalej to utrzymywali. W dzisiejszym świecie, jeżeli nie robisz czegoś na maksa to kolokwialnie mówiąc możesz się obudzić z ręką w nocniku. Musimy wrócić do pełnego zaangażowania i profesjonalizmu. Wiem, że atmosfera nie jest dobra, bo wszyscy są podłamani, ale nam nic innego nie pozostaje - przyznał Grudziński.

Jedynym pozytywem dla Spójni jest fakt, że przegrali najgroźniejsi rywale o miejsce w play-offach: Astoria Bydgoszcz oraz ACK UTH Rosa Radom. Niebezpiecznie jednak zbliżyły się zespoły z kolejnych miejsc. Jeżeli koszykarze z Pomorza Zachodniego nie poprawią szybko swojej dyspozycji, to wkrótce mogą się znaleźć na lokatach zagrożonych walką o utrzymanie w play-outach.

- Mamy serię czterech porażek. Musimy to zmienić jak najszybciej, żeby myśleć o play-offach. To jeszcze realny cel, ale cały czas się od nas oddala. Taki jest plan. Myślę, że nie ma zawodnika ani osoby w klubie, która by nie chciała, żeby ta sytuacja się odmieniła - ocenił trener Spójni.

Pewnym zaskoczeniem była także postawa kibiców. Oczywiście wielu z nich już po trzeciej kwarcie opuściło halę OSiR. Nie było jednak żadnych gwizdów ani obraźliwych sformułowań kierowanych do drużyny. W przeszłości reakcje były bardziej ostre, nawet na początku sezonu. - Dla mnie kibice są najważniejszym aspektem całego grania, klubu, funkcjonowania zespołu. Jeżeli oni się od nas odwrócą, to pęknie mi serce prawdopodobnie. Porażka jest sierotą. Gdy się wygrywa ojców jest wielu. To stara maksyma, która bardzo dobrze funkcjonuje. Mamy wyrobionych, doświadczonych i znających się na temacie kibiców. Pewnie nieraz przeżywali oni serie, w których Spójnia grała słabo. Musimy się przełamać i tu nie ma innej opcji - zakończył Wiktor Grudziński.

Czy Spójnia Stargard będzie miała kłopoty z utrzymaniem się w I lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×