Kamil Chanas: Cierpimy w TBL. To paradoks

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Huśtawka nastrojów panuje w zespole Śląska Wrocław. Z jednej strony trójkolorowi przegrywają z przeciętną BKM Slam Stalą w polskiej lidze, a z drugiej pokonują silny Royal Hali Gaziantep w europejskich pucharach.

17-krotni mistrzowie Polski udanie zakończyli fazę grupową FIBA Europe Cup. Szczególnie popisowa w wykonaniu wrocławian była inauguracja starcia z Royal Hali Gaziantep w której zaliczyli serię dziewięciu punktów z rzędu. Podopieczni trenera Emila Rajkovicia w 17 minucie prowadzili już nawet 29:15. Duża w tym zasługa była po stronie Rashada Maddena, który do przerwy zdołał zapisać na swoim koncie 12 punktów, pudłując tylko jeden z sześciu oddanych rzutów z gry. Dwukrotnie skarcił także swoich rywali celnym rzutem z dystansu. WKS w tym fragmencie meczu wygrywał rywalizację o zbiórki (20:11) i dobrą obroną wymuszał niecelne rzuty gości zza linii 6,75m, którzy w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła legitymowali się wówczas skutecznością na poziomie zaledwie 28-procent.

- Ruszyliśmy dosyć mocno choć Turcy wrócili do gry i nawet prowadzili, co świadczy tylko o tym, że są dobrym zespołem, a nam pokazuje, że musimy mocniej utrzymywać koncentracje aby nie tracić wypracowanego wcześniej dystansu - przyznawał po końcowym gwizdku Kamil Chanas.

Reprezentanci Royal Hali Gaziantep odrobili część strat jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Prawdziwą ofensywę rozpoczęli jednak wraz z początkiem trzeciej ćwiartki. Po dwa celne rzuty z dystansu oddali Andrew Rautins i Tomislav Ruzic, dzięki którym ich zespół nie tylko wyrównał stan rywalizacji, ale i wyszedł na prowadzenie 56:47.

Seria jedenastu punktów z rzędu Śląska i świetna dyspozycja walczącego o punkty pod koszem Jarvisa Williamsa sprawiły, że to jednak wrocławianie odnieśli to cenne zwycięstwo. Cenne nie ze względów statystycznych ponieważ oba zespoły miały zapewniony awans do kolejnej rundy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, ale psychologicznych. W minioną niedziele trójkolorowi ulegli bowiem w lidze BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski 82:87), co podcięło nieco ich morale.

- Na pewno jest to ważny mecz jeżeli chodzi o podbudowanie naszej mentalności. Mimo wszystko oddałbym chyba to zwycięstwo za triumf w meczu ze Stalą. Brakuje nam wygranych w polskiej lidze i to jest tak naprawdę jakiś paradoks. W ogóle nie wiem jak to wytłumaczyć. Cierpimy w TBL, ale teraz mamy bardzo dużą szanse na to aby wyjść z dołka i po prostu iść do przodu - kontynuował rzucający wrocławian.

Warto dodać, że w pierwszym meczu obu zespołów to Royal odniósł wysokie zwycięstwo (74:46), dlatego też udany rewanż przyjęto w stolicy Dolnego Śląska z dużym optymizmem i z miejsca ochrzczono go najistotniejszym triumfem zespołu w ciągu ostatnich tygodni.

- A ja powiem trochę na przekór, że najważniejsze mecze są jeszcze przed nami. Royal to zespół, który z powodzeniem mógłby grać w pucharach wyższej rangi. Mają potężny budżet, ale to my daliśmy radę i gramy dalej - dodał na zakończenie Kamil Chanas.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)