Basket zakończył serię Pszczółki. "Jesteśmy dosyć mocne grając pod presją"
Odbudowa solidnej żeńskiej koszykówki w Gdyni ma się jak najlepiej. W sobotę podopieczne Katarzyny Dydek wygrały bardzo trudny mecz z Pszczółką AZS UMCS Lublin zatrzymując serię zwycięstw rywalek na liczbie sześć.
Przed bieżącym sezonem w Gdyni pojawili się ludzie chcący przywrócić drużynie należyte miejsce w polskiej, żeńskiej koszykówce. Początek rozgrywek jest bardzo udany dla teamu z Trójmiasta, który na osiem rozegranych meczów sześć zdołał rozstrzygnąć na swoją korzyść.
W minioną sobotę gdynianki we własnej hali pokonały inną rewelację początku sezonu Pszczółkę AZS UMCS Lublin. Dzięki tej wygranej gdynianki dołączyły do ścisłej czołówki w ligowej tabeli. Basket z bilansem sześciu wygranych i dwóch porażek znajduje się obecnie na piątej lokacie, mając tylko jedną wygraną mniej od lidera!
- To tylko pokazuje, że jesteśmy dosyć mocnym zespołem, jeżeli chodzi o grę pod presją, kiedy trzeba wziąć piłkę, zagrać rozsądną akcję i zdobyć ważne punkty - dodaje Bibrzycka, która w sobotę na swoim koncie zapisała 16 punktów, 5 asyst i 4 zbiórki.
W decydujących fragmentach meczu Agnieszka mogła liczyć m.in. na wsparcie swojej siostry, która również wywalczyła dwucyfrowy wynik punktowy. Podobnie ma się miejsce z Jelena Skerovic i Shawnice Wilson.
- W ataku gra się zdecydowanie łatwiej, gdy cztery zawodniczki zdobywając więcej niż 10 punktów. Gra nie była skoncentrowana tylko na mojej osobie, ale w najważniejszych momentach Magda, Paris czy Skera wzięły też ciężar gry na siebie - kończy Biba.
Nie ulega jednak wątpliwości, że dwie kluczowe zawodniczki Basketu do Bibrzycka i Skerović. Ta pierwsza ze średnią 20 punktów na mecz jest liderką całej TBLK, z kolei druga jest prawdziwym "mózgiem" drużyny i co mecz flirtuje w swoich statystykach z triple double.